Drapacze chmur mogą być wielopoziomowymi farmami. Naukowców z Columbia University zainspirowały legendarne wiszące ogrody królowej Semiramidy w Babilonie.
Taki mariaż ekologii z nowymi technologiami może dostarczyć nowych terenów pod uprawę. Według ekspertyzy wykonanej dla magazynu „Science” w połowie XXI w. będzie nas na Ziemi o 3 mld więcej. Aby wyżywić wszystkich mieszkańców globu, potrzebne będą nowe tereny uprawne i pastwiska mniej więcej o powierzchni Brazylii. To oznacza konieczność wycinki ogromnego obszaru lasów. Do tego czasu w związku z globalnym ociepleniem uszczupli się również dotychczasowa pula obszarów pod uprawy. Bardzo możliwe, że część z nich zostanie zatopiona lub zamieni się w pustynie.
Grupa badaczy z Columbia University postanowiła zatem postawić na maksymalne wykorzystanie terenu w wielkich miastach. Zaprojektowali tzw. pionowe farmy czyli wieżowce, w których będą uprawiane jadalne rośliny. Uprawy będą zlokalizowane na kolejnych kondygnacjach, jedne nad drugimi. Autorzy projektu szacują, że zbiory uzyskane w jednym tylko 30-piętrowym wieżowcu wystarczą do wyżywienia ok. 50 tys. ludzi. Teoretycznie potrzeba 150 takich agrobudynków, aby cały Nowy Jork był syty i niezależny od dostaw żywności z zewnątrz.
Piętrowe farmy będą miały wiele ekologicznych rozwiązań. Będą to budynki w formie przeszklonych walców z oknami pokrytymi tlenkiem tytanu, aby woda deszczowa łatwo spłukiwała z nich wszelkie zanieczyszczenia. Drapacze chmur z uprawami w środku będą wykonane tak, aby zaoszczędzić jak najwięcej energii. Przeszklone powierzchnie będą wyłapywały każdy promień słońca. Na dachach będą ogniwa słoneczne i specjalnie przystosowane do użytku w terenie o gęstej zabudowie turbiny wiatrowe. Pozyskana z nich energia elektryczna zasili system oświetleniowy w pochmurne dni i nocą.
W takich piętrowych farmach nic nie będzie się marnowało. System irygacyjny pozwoli na wykorzystanie wody deszczowej do nawadniania upraw. W specjalnych maszynach niejadalne części wyhodowanych roślin będą mielone, suszone i granulowane. W ten sposób powstanie materiał opałowy, który można wykorzystać do ogrzewania gigantycznych szklarni w agrowieżowcach. Już dzisiaj w USA produkuje się blisko 600 tys. ton takiego paliwa.
Potrzebnych minerałów dostarczą roślinom... ścieki, chociaż oczywiście nie bezpośrednio. Mikrobiolog prof. Dickson Despommier wyjaśnia, że najpierw zostaną one użyte do produkcji roślin niejadalnych. Z nich dopiero powstanie kompost do nawożenia tych roślin, które będą uprawiane dla uzyskania warzyw i owoców.
Nie wzniesiono jeszcze pionowych farm, ale dyskusja nad jej zaletami i wadami już rozgorzała. Plusem takiego rozwiązania jest niewielkie zużycie przestrzeni, możliwość produkcji żywności przez cały rok, podobnie jak w szklarniach oraz odporność na szkodniki. Takie uprawy są energooszczędne i czyste, ponieważ projektuje się je tak, aby tworzyły obiegi zamknięte, a substancje nawozowe nie wydostawały się na zewnątrz. Mogą się okazać szczególnie przydatne do produkcji żywności tam, gdzie nie ma urodzajnych terenów. Niektórzy sugerują, że w takich drapaczach chmur można też uprawiać rośliny energetyczne do wytwarzania biopaliw.
Zasadniczym minusem „zielonych, szklanych domów” jest bardzo wysoki koszt ich budowy. Będzie też musiała w miastach powstać skorelowana z nimi dodatkowa infrastruktura, m.in. kompostownie przejmujące niejadalne części roślin i przerabiające je na nawóz. Paradoksalnie na tego rodzaju walkę z głodem będzie stać tylko najbogatsze kraje.
Agnieszka Labisko