Michał Witkowski, pisarz ma na swoim koncie wiele nominacji i nagród literackich. Jego książka "Drwal" znalazła się na liście nominowanych do Nagrody Literackiej NIKE. Witkowski w czwórkowy studiu przyznaje jednak, że nagrody mijają się z jego własną hierarchią wartości w literaturze.
Tymczasem autor wraca do największego swojego sukcesu literackiego - "Lubiewa" - jeszcze raz się z nim mierzy i pisze "Lubiewo bez cenzury". - To zupełnie nowa książka, jest mnóstwo nowych historii wszystko jest pozmieniane - wyjaśnia.
- W Polsce cenzura jest w nas. Każdy cenzuruje swoje książki. Uważam, że np. taką zabawę odcenzuralniania Lubiewa można się bawić do końca życia. Są rzeczy, których nie mogę powiedzieć wprost, bo bym natychmiast miał proces - mówi Witkowski.
"Lubiewo" zostało wydane w 2004 roku. Wtedy Michał Witkowski bał się tematów związanych z kościołem, wielu osób, które jeszcze wtedy żyły, a "były to straszne kryminalne cioty i mogły zabić". - Myślałem, że już za samo to, że wyjdzie ta książka oni wszyscy mnie zabiją. Strasznie dużo wtedy cenzurowałem - przyznaje.
- Myślę, że co 5 lat będzie jakieś odświeżone wydanie "Lubiewa". Ja żyję w tym świecie otoczony historiami, które są mi dzień w dzień opowiadane. One się nie nadają do żadnych innych książek, są specyficzne - zdrada pisarz.
Co sprawiło, że Michał Witkowski wydał "Lubiewo bez cenzury", książkę pod którą kilka lat temu nie chciałby się podpisać, dlaczego uciekł ze studia, w którym miał być nagrywany audiobook "Lubiewo" i co rozumie pod pojęciem literatury w obiegu - dowiesz się słuchając audycji "Stacja Kultura".
(pj)