- To był najtrudniejszy research w życiu. Zanim zabrałem się do robienia filmu zapoznałem się z twórczością grupy Fuck For Forest, która gromadzi pieniądze na ratowanie przyrody, sprzedając w sieci swoje amatorskie filmy porno - mówi młody polski reżyser. I tłumaczy: - Nie było łatwo przez nie przebrnąć, bo, delikatnie mówiąc, nie jest to moja artystyczna wrażliwość.
O istnieniu grupy Michał Marczak dowiedział się z notki w gazecie. Napisał maila, na odpowiedź czekał... pół roku. Zdjęcia do filmu trwały 7 miesięcy. W tym czasie w siedzibie organizacji pojawiali się dziennikarze z różnych stron świata i bez specjalnej zachęty oraz bez ubrań od razu wspierali tę incjatywę: - My od razu powiedzieliśmy, że nas to nie interesuje. I że wolimy zachować dystans do bohaterów dokumentu - śmieje się gość "Stacji Kultura".
Film Michała Marczaka stał się sensacją tegorocznego 28. Warszawskiego Festiwalu Filmowego, zdobywając główną nagrodę w konkursie filmów dokumentalnych. Został też zaproszony na renomowane festiwale filmowe, między innymi w Rotterdamie, Nowym Jorku (Tribeca) oraz Toronto (Hot Docs). A w przyszłym roku "Fuck For Forest" wejdzie na ekrany kin w Niemczech, Norwegii i Wielkiej Brytanii.
Więcej o realizacji dokumentu i o kontrowersyjnych sposobach działania grupy FFF dowiesz się słuchając nagrania z rozmowy Kasi Dydo i Kuby Kukli z reżyserem obrazu.
kul