W niedzielę w Stambule zakończyły się koszykarskie mistrzostwa świata. Tradycyjnie w stawce drużyn rywalizujących o tytuł mistrzoswski zabrakło reprezentacji Polski, która nie potrafiła zapewnić sobie kwalifikacji podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce. Po tytuł mistrzowski po szesnastu latach przerwy sięgnęła reprezentacja Stanów Zjednoczonych. CO więcej ten niewątpliwy sukces udało się jej osiągnąć bez pomocy ze strony największych gwiazd zawodowej ligi NBA, które w większości zamiast reprezentowania barw swojego kraju wybrały wakacyjny wypoczynek.
Amerykanie, w przeciwnieństwie do swoich poprzednich występów od początku całkowicie zdominowali tureckie mistrzostwa, a największą gwiazdą turnieju był bez wątpienia Kevin Durant. 22-letni skrzydłowy Oklahoma City Thunder udowodnił, że jest obecnie jednym z najlepszych koszykarzy na świecie, a tytuł najlepszego strzelca sezonu zasadniczego NBA 2009/2010 nie był dziełem przypadku. Co więcej, jak przystało na prawdziwego lidera Durant z biegiem trwania turnieju prezentował się co raz efektowniej i w najważniejszych meczach brał na siebię odpowiedzialność za wynik zespołu. DO historii przejdzie jego sobotni występ w meczu półfinałowym przeciwko Litwie, kiedy to zdobywając 38. punktów pobił rekord swojej reprezentacji na mistrzostwach świata. Również w meczu finałowym reprezentacja gospodarzy nie znalazła sposobu na zatrzymanie Duranta, który już do przerwy miał na swoim koncie ponad 20. zdobytych punktów, a jego zespół wygrywal różnicą dziesięciu oczek.
Niestety tureckie mistrzostwa miały też swoje ciemne strony. Po raz kolejny zawiedli miejscowi kibice, którzy jak w przypadku pamiętnych dla Polski mistrzostw Europy w siatkówce wypełniali w pełni hale tylko na meczach swojej reprezentacji. Dużo do życzenia pozostawiał też poziom sędziowania. Najpierw arbitrzy swoimi decyzjami w meczu z Hiszpanią wyeliminowali z mistrzostw zespół Grecji, a w półfinale walnie przyczynili się do awansu gospodarzy kosztem rewelacyjnie spisującej się drużyny Serbii.
Marek Dziadukiewicz