- To w żaden sposób nie przypomina i nie kojarzy się z Polską. Zupełnie nie rozumiem, kto to wymyślił i co chce tym osiągnąć - powiedziała jedna ze słuchaczek Czwórki w sondzie ulicznej.
Rodzi się więc istotne pytanie, czym powinniśmy reklamować nasz kraj za granicą? Które produkty się do tego nadają, a które lepiej zostawić w spokoju? Patrycja Raczkowska, studentka Akademii Leona Koźmińskiego, jest przekonana, że potrzebna jest jakaś zmiana, bo to, co wybieramy od dawna jest już trochę przebrzmiałe. - Kiełbasa, wódki, pierogi to nie jest właściwe podejście. Podobnie jak traktowanie tego logo jako coś, co ma być naszą wizytówką. Powinniśmy postawić na promowanie rodzimych firm, które mają się czym pochwalić. Za rzadko wykorzystujemy to, że Polacy to naprawdę utalentowani ludzie, których często za granicą się docenia bardziej niż tutaj - przekonywała.
PRZECZYTAJ: Czy promowanie Polski wódką to dobra koncepcja?
Marcin Kuchno, student Uniwersytetu Warszawskiego, przywołał opinię szefa firmy Google Larry'ego Page'a, który był zachwycony wizytą w Polsce. - On mówił, że nasz kraj rzeczywiście wygląda jakby miał 25 lat. Ujęła go pasja, pracowitość, energia młodych ludzi - przypomniał gość audycji. - Może nie mamy teraz tylu luksusowych marek, co Niemcy, Austriacy, ale to nie znaczy, że nie będziemy ich mieli za kilka lat - dodał.
Ambasador projektu "Logo dla Polski" Wojtek Mirowski próbował z kolei wyjaśnić, w jakim celu właściwie zrodziła się ta inicjtywa. Wysłuchaj zapisu audycji "Się mówi", żeby dowiedzieć się o tym więcej.
ac, pg