Język, którym posługują się pracownicy międzynarodowych firm, dla niewtajemniczonych brzmi jak bełkot. - Moi rodzice kompletnie nie rozumieli jak mówiłam, że miałam "interwiusa" i jestem teraz "internem" - wspomina rozmowę z bliskimi Ania, która pracuje w doradztwie strategicznym. Niepracującym w "korpo" tłumaczymy, że bohaterka reportażu Beaty Kwiatkowskiej odbyła rozmowę kwalifikacyjną i został zatrudniona jako stażystka.
Marcin zatrudniony w branży finansowej z pewnością odkodowałby przekaz Ani bez problemu, ale ma ważniejsze rzeczy na głowie. - Idę popracować do "focusa" żeby "zbriefować proposala", który będzie przedstawiony na "callu" - opisuje swoje zadanie do wykonania. W wolnym przekładzie oznacza to, że Marcin w jakimś odosobnieniu - pokoju, w którym nikt mu nie będzie przeszkadzał - zapozna się z danymi na temat klienta i przygotuje ofertę, którą przedstawi w czasie telekonferencji.
Czytaj także: Zmieniasz pracę? Dowiedz się, na co musisz uważać <<<
Wspomniana wcześniej Ania po otrzymaniu innego rodzaju "calla", ten jest od "teamleada", też musi przygotować "proposala". Kiedy wszystko się uda "korpoludek" komunikuje wszem i wobec o wykonaniu zadania. - Dostaliśmy dobry "feedback", ale pracy było dużo. "Deadline" był na jutro, więc musieliśmy zaliczyć "overnighta" - precyzuje, mówiąc tym samym, że miała do opracowania ofertę, a że czasu nie było wiele, musiała zostać po godzinach. Szczęśliwie jednak klient jest zainteresowany współpracą.
Ktoś słuchając bohaterów reportażu może zapytać, ale "o co kaman?".
Więcej o "korpomowie" i o tzw. "polishenglish" możesz posłuchać w audycji "Stacja Kultura".
(pkur/kd)