Skanujemy kod kreskowy z faktury, przykładamy kartę płatniczą i zaległości opłacone. Banalne? Jak najbardziej. Opłatomaty przypominają znane nam wszystkim bankomaty. Podstawowa różnica jest taka, że w tych drugich pobieramy pieniądze, a w pierwszych zostawiamy.
- Klienci, którzy przychodzą do urzędu, zawsze liczą na to, że szybko zostaną obsłużeni, załatwią swoje sprawy i pojadą dalej - mówi w "4 do 4" Jolanta Smoleń z PKO BP. - Opłatomat umożliwia nam to. Jest to zupełnie zautomatyzowane urządzenie, pozwalające nam samoobsługowo wszystko załatwić.
Marcin Murawski z Banku Handlowego w Warszawie wylicza plusy takiego urządzenia: - Przyjmuje on i karty i gotówkę. Zamiast kasy i osoby jej obsługującej, mamy po prostu maszynę z dużym ekranem, a naszym jedynym problemem jest posiadanie odpowiednich środków na dokonanie opłaty.
Niezwykle istotna jest wszechstronność tych urządzeń. Sprawdzą się one zarówno we wszelkich urzędach (pocztowych, gminnych, miejskich), bankach, bo łatwo można je zaadoptować do określonych potrzeb. Opłatomatów w Polsce w szybkim tempie przybywa i trudno nie przyklasnąć tej tendencji.
(ac/pj)