Ach, Ci panowie w delegacji

Dziś nie ma problemu by znaleźć wolny pokój w hotelu. Kiedyś nie było jednak tak kolorowo. Ci, którzy nie dostali miejsca często mieli pretensje do recepcjonistek, a potem czekała ich noc w hotelowym holu.

Zdjęcie ilustracyjne

Foto: Glow Images/East News

Obsługa hotelowa doskonale wie, że goście bywają różni, a personel musi być przygotowany na nietypowe sytuacje, które mogą pojawić się np. w recepcji. Reporter Polskiego Radia w 1970 roku wybrał się do Hotelu Kristal, tam recepcjonistki odkryły przed nim tajemnice swojej pracy.
Rezerwacja gwarantowała otrzymanie miejsca, jednak byli i tacy, którzy domagali się noclegu, nawet gdy nie było wolnych pokojów. - Niedawno miałam wpisane w "Książce życzeń" skargę z powodu nie otrzymania miejsca - mówi recepcjonistka. - Zanim gość zorientuje się, że to nie nasza wina, to najpierw recepcjonistce się dostanie, a potem to idzie do kierownictwa i do dyrekcji - żali się.
W takich sytuacjach obsługa hotelowa nie mogła zbyt wiele zrobić, a takiemu delikwentowi pozostawało albo samotne włóczenie się po obcym mieście, albo kolacja w restauracji i nocleg w hotelowym holu.
- Pracuję już tu piąty miesiąc - mówi młodziutka recepcjonistka Hotelu Kristal. - Byłam bardzo rozczarowana tym hotelem, który bardzo ładnie się nazywa. Lubię przez telefon podawać np. jeśli Warszawa dzwoni - "Hotel Krystal". Lubię się przedstawiać, ponieważ to bardzo ładnie brzmi, a że wygląda trochę gorzej... - dodaje rozchichotana.
Na wiele trudnych sytuacji recepcjonistkom pomagał urok osobisty, zwłaszcza, że w tamtych czasach podróżowali głównie panowie. Recepcjonistka Hotelu Kristal wyraźnie rozróżniała gości, dzieliła ich na dwie kategorie: na panów na delegacji, którzy przyjeżdżają się bawić i tych, którzy przyjeżdżają pracować.

(pj)