- W pierwszej i drugiej części główny bohater latał po wszechświecie i próbował udowodnić, że "Żniwiarze" wkrótce do nas dotrą i nas rozniosą – opowiada nasz ekspert, Leszek Smosarski z Electronic Dreams . – W "trójce" to właśnie się stało: Żniwiarze dotarli na Ziemię i trzeba z nimi zrobić porządek.
Zdaniem Smosarskiego zresztą trylogia "Mass Effect" to, pod względem fabularnym, gra najlepsza na świecie. – Mistrzostwo świata, dzieło sztuki, nic lepszego nie ma – mówi Smosarski. – Każdy w tej grze tworzy własną historię. Scenarzyści musieli przeżywać męki, by rozpisać tyle wątków, ale ostatecznie jest urzekająco!
Jedynym, choć mało znaczącym mankamentem jest, zdaniem Smosarskiego, fakt, że dwie ostatnie części trylogii są odejściem od konwencji RPG. – Dużo statystyk, dużo kombinowania, bardzo dużo misji – wymienia Smosarski. – Tu zaczyna być więcej strzelania, systemy osłon… to nie jest potrzebne.
fot. Aurelia Chmiel
Najsłabszym elementem tej gry jest, zdaniem naszych ekspertów, grafika. – Bardzo słaba mimika postaci, doczytywanie tekstur, zwolnienie animacji – wymienia Smosarski. – Poza tym zastanawia mnie na przykład, dlaczego w tej części nie mogę schować pistoletu, to nonsens.
Więcej o problemach z grafiką, szczegółach, które denerwują, a o których nie ma wzmianek w recenzjach, a także o dźwięku, czasie zabawy z grą, dodatkach, bonusach i gratisach dowiesz się, słuchając całej rozmowy w „zaGRYwce”, bądź oglądając ją po kliknięciu w plik filmowy.
(kd)