Przez wielu dziennikarzy oraz czytelników Kossakowska nazywana jest królową albo pierwszą damą polskiej fantastyki. Ma na koncie ponad piętnaście bardzo dobrze przyjętych pozycji. - To określenie trochę mnie bawi, bo to by znaczyło, że mój mąż musi być prezydentem polskiej fantastyki - mówi pisarka w "Stacji Kultura". - Oczywiście to bardzo miłe, ale nie wiem, czy nie za duże te słowa. Chyba są trochę na wyrost - dodaje skromnie.
Okładka książki
"Takeshi. Cień śmierci"
Jak zauważyła prowadząca audycję Katarzyna Dydo, najnowsza powieść Kossakowskiej jest niezwykle filmowa, obrazowa. Budzi wręcz pewne skojarzenia z kultowym w wielu kręgach "Kill Billem". - Na pewno jest to jeden z takich filmów, które miały jakieś znaczenie, kiedy go oglądałam. Natomiast ta książka jest dedykowana Takeshiemu Kitano i filmowi, który wyreżyserował i w którym grał, czyli "Zatoichi", jak również innym jego produkcjom oraz ogólnie japońskiej kinematografii. Tarantino i "Kill Bill" był co najwyżej malutką inspiracją - opowiada pisarka.
PRZECZYTAJ TEŻ Matuszek: polska fantastyka trwa w stanie constans
Odniesienia do kina są w przypadku powieści Kossakowskiej ważnym elementem. Krytycy często podkreślają, że jej książki mogłyby posłużyć za doskonałe scenariusze filmowe i wcale nie wymagałyby dużej ingerencji reżyserów i scenarzystów. - To miłe i rzeczywiście tak bywa, ale ja jednak operuję słowem i staram się opisać jak najlepiej daną scenę, aby czytelnik mógł sobie ją wyobrazić, dotknąć w myślach. Chcę pisaniem wyrazić emocje, jakie tej scenie towarzyszą - zapewnia pisarka.
"Takeshi. Cień śmierci" to pierwsza powieść z serii. Autorka zapewnia, że ma już pomysły na kolejne i na pewno fani nie będą musieli czekać na nie latami.
Więcej o tym wydawnictwie, inspiracjach Kossakowskiej oraz warsztacie jej pracy dowiecie się oglądając i słuchając wywiadu ze "Stacji Kultura".
Zapraszamy również do wysłuchania relacji Kasi Węsierskiej z premiery najnowszej książki Mai Lidii Kossakowskiej.
(ac/kul)