W tym roku mija 40 lat od dnia, w którym Chris Niedenthal jako młody fotograf przyjechał do Polski i stał się jednym z najważniejszych dokumentalistów czasu przemian politycznych, życia codziennego, oraz wizerunków zwykłych ludzi.
- Tak naprawdę to nigdy nie interesowałem się polityką, a ta wystawa stanowi najlepszy na to dowód - wyjaśnia artysta. - Po prostu wylądowałem w Polsce w okresie gorących politycznych przemian, więc automatycznie się zająłem się tym tematem. Ale w Gdańsku pokazuję zdjęcia rodzajowe, które dokumentują ówczesną rzeczywistość, a nie historyczne fakty.
Wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia koncentruje się na najwcześniejszym okresie działalności fotoreporterskiej Niedenthala w Polsce. I rzeczywiście nie eksponuje ikonicznych obrazów stanu wojennego oraz wydarzeń politycznych jego autorstwa, tylko pokazuje codzienność PRL-u, która dla zagranicznego fotoreportera miała prawo być absurdalna, dziwna i śmieszna.
- Wychowany w Anglii, miałem nieco inne wyobrażenie o świecie, ale przyjazd do Polski szybko to zweryfikował - wspomina gość "Stacji Kultura". - Zadziwiony, spoglądałem na te wszystkie "bareizmy". A było tego tyle, że nie wiedziałem, co fotografować. Teraz nawet trochę żałuję, że więcej tych zdjęć nie zrobiłem...
Niedenthal przyznał też, że nieuwiecznionym na kliszy obrazem, którego najbardziej mu szkoda, jest pewien billboard z dość zaskakującym przekazem: - Zobaczyłem go na wsi, gdzieś na wschodzie Polski. Tekst był krótki i zwięzły. Brzmiał: "Rolniku, nie myj jaj!" - śmieje się fotograf.
"Dokument" Chrisa Niedenthala to wystawa przygotowana przez CSW Łaźnia w Gdańsku. Ekspozycja będzie czynna do 18 sierpnia.
kul