Maria Szabłowska zauważa, że mijający rok był dobry dla polskiej muzyki rozrywkowej, zwróciła uwagę na nowe płyty: Ireny Santor, Magdy Umer, Wojciecha Gąsowskiego, Kasi Kowalskiej i Maryli Rodowicz. Podkreśliła, że na wszystkich tych albumach artyści odwołują się do przeszłości. Tylko Irena Santor i Grzegorz Turnau wydali krążki z nowymi piosenkami. Zwróciła też uwagę na dwa wyjątkowe koncerty: Stinga z Polską Orkiestrą Radiową, który uświetnił 85. lecie Polskiego Radia i Lady Gagi.
- Rozczarowałam się Festiwalem Sopockim, telewizja publiczna nie powinna tylko schlebiać gustom. To by jeden wielki blamaż – podkreśliła.
Joanna Sławińska stwierdziła, że 2010 nie był najlepszym rokiem dla światowej kinematografii. Na wyróżnienie zasługuje jej zdaniem tajlandzki film "Wujek Boonmee" zdobywca Złotej Palmy na festiwalu w Cannes. Recenzenci zwracali też uwagę na amerykańskie filmy "Hej skarbie" i "Cloe".
A w polskim kinie na wyróżnienie zasłużył obraz Mariusza Grzegorzka "Jestem Twój". Według Andrzeja Kołodyńskiego najbardziej nieudanym filmem roku były "Bękarty wojny" Quentina Tarantino, a według Joanny Sławińskiej "Śluby panieńskie" Filipa Bajona. Najlepszym wydarzeniem roku był Festiwal Operatorów Filmowych Camerimage.
Magda Mikołajczuk za najważniejsze wydarzenia literackie 2010 roku uznała pierwszy tom "Dzienników" Sławomira Mrożka i drugi tom "Dzienników" Jarosława Iwaszkiewicza.
- Wiele zamieszania zrobiła biografia Ryszarda Kapuścińskiego napisana przez Artura Domosławskiego. Ogromne zainteresowanie wywołała powieść Janusza Głowackiego "Good night Dżerzi". Wyróżniła też "Strategię antylop" Jeana Hatzfelda. Przypomniała też zdobycie Nobla przez Mario Vargasa Llosę i jego autobiografię "Jak ryba w wodzie".
- Niezłe zamieszanie zafundowali czytelnikom organizatorzy majowych targów książki w PKiN. Z międzynarodowych targów wyodrębniły się targi warszawskie – dodała.
- Nie pamiętam już tak złego roku w sztukach plastycznych jak mijający – podkreśliła Monika Małkowska.
Najlepiej wypadły jej zdaniem niewielkie galerie: Arsenał w Białymstoku, Arsenał w Poznaniu, Atlas w Łodzi, Stary Browar w Poznaniu, PGS w Sopocie i BWA z Wrocławia. Z dużych instytucji wyróżniła Muzeum Narodowe w Krakowie i galerię Zderzak z tego samego miasta.
Według niej nie udały się "nagłośnione giganty" jak wystawa Ars Homo Erotica w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Podkreśliła też swoje wielkie rozczarowanie z powodu roszad na stanowiskach dyrektorskich.
Barbara Osterloff podkreśliła, że mijający sezon teatralny był bogaty i przygotowany pod gusta wszystkich pokoleń. Wyróżniła przedstawienia Teatru Narodowego i Teatru Współczesnego.
- Bardzo ciekawe było przedstawienie Jana Klaty w Krakowie przypominające książkę Romana Jaworskiego "Wesele hrabiego Orgaza" – podkreśliła.
Najbardziej zawiodła się "Kubusiem Fatalistą" z OCH Teatru i adaptacją "Pani Bovary" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
- Oczywiście Fryderyk Chopin zdominował cały rok 2010. Kilka tysięcy koncertów, festiwali, odsłonięć pomników, popiersi, wystaw, konferencji, publikacji książkowych i płytowych, a wszystko po to, żeby uszanować naszego najwybitniejszego kompozytora i pianistę – podkreślał Adam Rozlach.
Zaznaczył, że z tego powodu do Polski przyjechało na recitale wielu wybitnych artystów. Rozczarował go zaś XVI koncert chopinowski, na którym jurorzy przyznali pierwszą nagrodę pianistce, dla której "Chopin nie był i nie jest bliskim kompozytorem".
(pp)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Spece od kultury oceniają rok 2010" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.