– W latach 80. byliśmy młodymi ludźmi, mieliśmy po 20 lat. Te nasze wygłupy to było realizowanie wolności, ale w tamtych czasach wszystko było mocno polityczne i podejrzane. SB przychodziło słuchać naszych występów, a ZOMO, żeby nas zgarniać. – Teraz, na ostatnie spotkanie "Pomarańczowej Alternatywy" przyszło bardzo wielu młodych ludzi. Nie wiedziałem, że jestem tematem prac magisterskich i maturalnych! – dziwi się muzyk.
Skiba brał udział m. in. w happeningach i demonstracjach, które powstrzymały budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu. - Były transparenty z hasłami "Dzisiaj Żarnowiec, jutro grobowiec", albo bardzo niecenzuralne, typu: "Żarnowiec - dupa".
Skiba wspomina, że najsłynniejszy happening, jaki urządził w historii swojej działalności młodzieżowo-opozycyjnej to "Galopująca inflacja". – Mieliśmy przyczepione tabliczki z napisem "Inflacja" i biegaliśmy w tą i z powrotem po Piotrkowskiej w Łodzi – wspomina artysta. – Ale dosłownie po kilkunastu minutach milicja, wykazując się instynktem ekonomicznym, zatrzymała galopującą inflację…
– Kiedyś wiele rzeczy robiło się za darmo – mówi Skiba. – Dziś patrzę na tych wielkich ludzi, których kiedyś podziwiałem, jak szmacą się w reklamach banków, smalcu albo pasztetu. Trochę mi się głupio robi, ale rozumiem, że są inne czasy, trzeba zarabiać.
Tymczasem, według Skiby to właśnie "Pomarańczowa Alternatywa" była największym ruchem happeningowym na świecie. – Mówi się o flashmobach, walkach na poduszki itd. Wtedy było wiadomo, że za to, co robisz możesz zostać zatrzymany, wyrzucony ze studiów. A na pewno będziesz miał kłopoty albo bezpłatny masaż pleców przy pomocy długich gumowych przedmiotów trzymanych przez milicjantów…
Pomarańczowa Alternatywa wciąż działa i nawet buduje swoje muzeum, ale o tamtych czasach Skiba, wraz z Jarosławem Janiszewskim i Pawłem "Konjo" Konnakiem, napisał niedawno książkę. Dzieło "Artyści, wariaci, anarchiści. Opowieść o gdańskiej alternatywie lat 80-tych", Skiba określa mianem "trochę historycznego".
– Napisano już wiele książek o"Solidarności", podziemiu w latach 80., natomiast to jest książka o freakach. Czyli tych wszystkich, którzy nie byli w głównym nurcie opozycji, ale tworzyli bardzo barwne środowisko – mówi Krzysztof Skiba. – Muzyczne, anarchistyczne, polityczne i happeningowe. To są mało znane wydarzenia, a my je opisujemy jako ich uczestnicy.
Na przykład barwne dzieje formacji Totart opisał Paweł "Konjo" Konnak. Totart to anarchistyczna grupa, założona w Gdańsku w 1986 roku. Składała się z performerów, plastyków, poetów i innych artystów. – W wielu klubach mieli zakaz występowania – wspomina Skiba. – Wyrzucano ich z festiwali za "twarde" występy. Ja myślę, że nawet dzisiaj one by szokowały.
Janiszewski zaś w książce skupił się na gdańskiej scenie alternatywnej, czyli takich formacjach jak Apteka, Bielizna, Pancerne Rowery. – Niektóre z tych kapel działają do dziś, o innych zupełnie zapomniano – mówi Skiba – Ale to było najciekawsze chyba zjawisko muzyczne z Gdańska.
Na pomysł napisania książki "Artyści, wariaci, anarchiści" Skiba wpadł po wizycie w gdańskim IPN-ie, gdzie dowiedział się, że na temat ówczesnych poczynań jego, Janiszewskiego i Konnaka, zgromadzono 15 teczek.
Więcej na temat barwnych lat 80. oczami Krzysztofa Skiby dowiesz się, słuchając "Poranka". Wystarczy kliknąć ikonkę dźwięku w ramce po prawej stronie artykułu.
(kd)