"Sztuka wolności" to jeden z filmów dokumentalnych tworzących cykl "Przewodnik do Polaków", film zabiera widzów w podróż do źródeł fenomenu współczesnej polskiej wolności i kreatywności i szuka odpowiedzi na pytanie o fenomen polskiego himalaizmu w latach 70. i 80., gdy w PRL-u trwało apogeum realnego socjalizmu. Wbrew trudnej ekonomicznie sytuacji w kraju Polacy organizowali kosztowne wyprawy w Himalaje, ciesząc się opinią najlepszych na świecie himalaistów. Reżyserzy opowiadają o najtrudniejszych polskich wyprawach i najbardziej spektakularnych wejściach na szczyty. Pokazują też istotę himalaizmu: przezwyciężanie słabości własnego ciała i sprawdzian w niewyobrażalnie trudnych warunkach.
- "Przewodnik do Polaków" pokazuje nieznaną twarz Polaków, w latach, kiedy były wielkie ograniczenia, gdy rządził komunizm. Polacy zrobili coś takiego w górach, co było ewenementem na skalę światową. Nie było innej takiej nacji, która by zdobyła tak wiele szczytów - mówi Marek Kłosowski, reżyser filmu "Sztuka wolności", który otrzymał wyróżnienie 9. Krakowskiego Festiwalu Górskiego.
Polacy wyjeżdżali w Himalaje mimo wielu problemów, i ze sprzętem, i z pieniędzmi. W tamtych czasach himalaiści często liczyli na pomoc z zagranicy.
- To było możliwe trochę też dlatego, że władze dostrzegły w sukcesach polskich himalaistów dobrą okazję ku temu by pokazać, że Polska jednak coś znaczy, że odgrywamy swoja rolę - wyjaśnia Janusz Onyszkiewicz, polityk, matematyk himalaista i prezes Polskiego Związku Alpinistów.
Można mówić, że w tamtych czasach, w latach 70. i 80. Polacy wypracowali pewien styl, polski styl himalaizmu. - W tamtych latach wylansowaliśmy wejścia zimowe w Himalajach, co było wydarzeniem bez precedensu. 3/4 wejść zimowych to były wejścia Polskie - wyjaśnia Onyszkiewicz. - Mieliśmy też znakomite wejścia letnie - dodaje.
Nie było łatwo wyjechać w Himalaje, mimo to motywacja polskich wspinaczy była ogromna. W rozmowie z Kasią Dydo i Kubą Kuklą Janusz Onyszkiewicz przyznaje, że łatwo było jedynie z otrzymaniem bezpłatnego urlopu na wyjazd.
Marek Kłosowski zdobył większość filmów, które były kręcone przez polskich himalaistów. - Nie są to wszystkie filmy, niektóre z nich poginęły, inne znane są tylko w urywkach - wyjaśnia reżyser. - Na szczęście jest ogromna baza zdjęć - wyjaśnia.
- Ten film robiłem razem z Wojtkiem Słotą. Chcieliśmy pokazać, że Polacy mimo wielkich ograniczeń znaleźli klucz na to by się wyrwać. Dążyli do wolności, a góry to też wolność - mówi Kłosowski.
Czy himalaiści w tamtych czasach mogli liczyć na sławę gwiazd, kiedy alpinista odczuwa największy strach a także o tym kogo zobaczymy w filmie "Sztuka wolności" dowiesz się słuchając audycji "Stacja Kultura".
(pj)