W latach 90. reklama rozlała się po naszych miastach i tak już zostało. Miasta z roku na rok pokrywają się gąszczem bilbordów, szyldów, plakatów i ogłoszeń. Do tego dołączyły wielkoformatowe reklamy zasłaniające fasady kamienic i innych budynków. Polskie miasta stają się coraz bardziej szpetne. Niestety, otacza nas tandeta i pośrednia zgoda na nią.
O postrzeganiu przestrzeni miejskiej i miejscu na reklamę w Polsce w Czwórce rozmawiali Patryk Zaręba, Forum Rozwoju Warszawy i Ksawery Stańczyk "Miasto moje a w nim", czyli stowarzyszenie odpowiedzialne za konkurs "Miastoszpeciciel", konkurs miejsc szpetnych, w którym pojawiło się około 70 propozycji z 27 miast.
- Tego stanu rzeczy nie można zrzucić na polski gust. Był taki moment, po okresie peerelu, kiedy można było różne rzeczy robić, wywieszać różne rzeczy. Ruszyła prywatna inicjatywa, która potrzebowała reklamy - mówią eksperci. - To było odreagowanie, zachwyt nad tym, że teraz może być kolorowo.
- Staliśmy się obojętni na to wszystko. Żadna z firm outdoorowych nie starała się wyróżnić, znaleźć formy, nowego wzornictwa - podsumowują specjaliści.
Oprócz wielkich form reklamowych mamy też do czynienia z małymi przydrożnymi reklamami. Są tanie i bez gustu, stały się cechą polskiej drobnej przedsiębiorczości. A trzeba zaznaczyć, że wolność do zarabiania na reklamach kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność odbiorców miasta i krajobrazu, bo przestrzeń publiczna to przestrzeń wspólna i wiele osób zaczyna to rozumieć.
- Prezydent zaproponował ustawę, która ma wprowadzać ochronę krajobrazu, to rzecz szersza niż tylko kwestia reklam. Choć same reklamy są tam wyeksponowane - mówią specjaliści. - Projekt prezydencki daje gminom możliwość określania tego, gdzie i jakiego rodzaju reklamy mogą się znajdować. Daje też gminie możliwość nakładania opłat na właścicieli nieruchomości, na których znajdują się reklamy - wyjaśniają.
Niestety możemy też obserwować osamotnienie prezydenta w tej walce. Na pewno jakaś ustawa jest potrzebna, Polska podpisała Europejską Konwencję o ochronie krajobrazu. Jak potoczą się jej losy nie wiadomo, ale dziś Paryż ma 2000 reklam, z czego największa ma 8 metrów kwadratowych, a Warszawa 20000, a największa z nich ma 164 metry kwadratowe.
(pj)