- Dla mnie Nowe Horyzonty to nie tylko nowe filmy, ale także okazja, żeby przypomnieć sobie klasykę albo odkryć twórców, o których wie się, że byli, ale nikt nie zna ich filmów - mówi filmoznawca Jacek Dziduszko. - W tym roku organizatorzy przygotowali retrospektywę Kena Russella. Reżyser przez długi czas zaliczany był do drugiej ligii twórców i nie doczekał się zasłużonej sławy za życia. Tymczasem dziś na jego filmach sale pekają w szwach, a ludzie zachwycają się tymi szalonymi, bardzo kampowymi produkcjami.
Inną definicję tego pojęcia podaje pisarz i publicysta Michał Zygmunt. - Dla mnie "kino nowohoryzontowe" to filmy drastyczne, które poszerzają granice percepcji widza - tłumaczy. - To kino nowej ekstremy, które przesuwa granice tabu. Czasami aż do samej ściany. Tak dzieje się na przykład w obrazie izraelskiej reżyserki Keren Yedaya "Taka piękna dziewczyna", pokazywanym w tym roku w sekcji "Panorama".
Czytaj także: Nowe Horyzonty Kina - rozmowa z Romanem Gutkiem >>>
Z roku na rok program Nowych Horyzontów jest coraz bardziej różnorodny. Pojawiają się nowe gatunki i nowe nazwiska. Zgromadzeni w festiwalowym studiu Czwórki goście nie mają wątpliwości, że to najbardziej kompletny festiwal w Polsce. - W naszym kraju w ciągu roku odbywa się ponad 300 imprez filmowych - mówi Zygmunt. - Ale według mnie Nowe Horyzonty mają widzom najwięcej do zaproponowania. A tegoroczna, 14. edycja jest, moim zdaniem, najlepsza ze wszystkich.
Jeśli chcesz dowiedzieć się, jakie filmy na festiwalu Nowe Horyzonty zrobiły największe wrażenie na gościach Błażeja Hrapkowicza posłuchaj audycji "Na cztery ręce".
(kul/kd)