Coraz więcej osób sięga po tytuł doktora. Okazuje się, że dziś doktorantów jest niemal 13 razy więcej niż w latach 90. A z drugiej strony mamy do czynienia z największą w historii liczbą bezrobotnych osób z wyższym wykształceniem.
Gośćmi Krzysztofa Grzybowskiego w audycji "4 do 4" były Karolina Pietkiewicz, przewodnicząca samorządu UW i Magdalena Sokołowska doktorantka Wydziału Pedagogicznego UW.
- Dziś "dr" to nobilitacja i prestiż - zgadzają się goście Czwórki. - Były kiedyś takie czasy, gdy matura była wyróżnikiem społecznym. Dziś edukacja jest bardzo powszechna i nawet tytuł magistra już nikogo nie dziwi - dodają.
Fenomen popularności studiów doktoranckich tłumaczony jest chęciami rozwijania swych pasji, niedosytem wiedzy i chęcią przedłużenia czasu młodości. Magdalena Sokołowska nie zaprzecza, ale zwraca też uwagę, że studia doktoranckie wymagają już zupełnie innego sposobu pracy. - Doktorant musi polegać na własnych siłach - opowiada.
Z "dr" przed nazwiskiem wcale nie jest łatwiej znaleźć pracę. Pracodawcy zaczynają mówić o "zbyt wysokich kwalifikacjach". Goście Krzysztofa Grzybowskiego zwracają też uwagę na różnicę między studiami doktoranckimi na kierunku humanistycznym i kierunku związanym z naukami ścisłymi. - Nauki humanistyczne i ścisłe znacznie się od siebie różnią. Dotyczy to też jakości uczęszczania na studia doktoranckie - kwestie grantów i stypendiów.
Wysłuchaj załączonej audycji "4 do 4" i dowiedz się więcej o "modzie na doktorów". W dźwięku znajdziesz też materiał Eli Burzy, dzięki któremu dowiesz się więcej o dniu doktoranta.
(pj)