Jesteś głodny, ale nie chce ci się ani gotować, ani wyjść do restauracji, ani zamówić jedzenia na dowóz? Wydawać by się mogło, że to sytuacja patowa. - Kitchensurfing jest międzynarodową społecznością zrzeszającą utalentowanych kucharzy. W tej chwili działamy w Nowym Jorku, Bostonie, czy Berlinie. Są z nami osoby, które przepracowały trzydzieści lat w restauracjach i mają w swoim dorobku gwiazdki Michelina, ale są też ludzie, będący kompletnymi amatorami z doskonałym smakiem i babcinymi przepisami - opowiada w "Poranku OnLine" o ruchu kitchensurfing Chris Muscarella, jeden z jego pomysłodawców.
Gotowanie; foto: Glow Images
A pomysł sam w sobie jest banalny - zamówienie sobie kucharza do domu. Na naszych oczach przygotuje on wybraną potrawę, porozmawia z nami, czegoś nauczy. Nic dziwnego, że inicjatywa spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem. - W tej chwili ludzie korzystają z kitchensurfingu w naprawdę wielu sytuacjach i okazjach. Ostatnio gotowaliśmy obiad dla rodziny dzieckiem. To w Nowym Jorku znacznie lepsze niż wyjście do restauracji. Gotujemy jednak też na wielkich spotkaniach korporacyjnych, czy też imprezach z okazji ukończenia szkoły. Jesteśmy gotowi na wszystkie szalone pomysły - od dwuosobowej kolacji połączonej z nauką gotowania, do imprez dla kilkaset osób - mówi Muscarella.
PRZECZYTAJ TEŻ: Szef kuchni: mężczyźni gotują impulsywnie, kobiety są bardziej dokładne
Jak przebiega cały proces? Na wstępie oczywiście umawiamy konkretną datę, rozmawiamy o tym, co chcielibyśmy zjeść, w oparciu o jakie składniki. Kucharz może przygotować potrawę na naszych oczach, podać do stołu, a potem nawet posprzątać, ale możemy też od początku uczestniczyć we wszystkim, towarzysząc kucharzowi w zakupach i gotowaniu. Ben Leventhal, drugi z założycieli, właśnie mnogość możliwych rozwiązań uważa za największy atut kitchensurfingu. - W restauracjach obserwacja pracy kucharza jest albo niemożliwa, albo bardzo droga. My działamy inaczej. Dajemy możliwość kontaktu, bardziej intymną atmosferę - mówi.
Rozwiązanie zyskuje w Stanach Zjednoczonych oraz Niemczech coraz większą popularność. Czy ma szansę przyjąć się też w Polsce? - To nie jest zjawisko, które jest w Polsce nieznane. Ludzie w tej chwili interesują się kuchnią, nowymi rozwiązaniami kulinarnymi. Pomysł jest bardzo dobry i dla wielu osób, które nie mają czasu, ani talentu do gotowania, stwarza świetną okazję, żeby na przykład zabłysnąć podczas spotkania z przyjaciółmi - uważa Krzysztof Kwapiński z Klubu Kolacyjnego "Latający Talerz".
(ac/kd)