Barman musi przede wszystkim lubić ludzi. U nas w kraju jest z tym problem – ubolewa Patryk Lenart z Międzynarodowej Szkoły Barmanów i Sommelierów. Tymczasem – jak przekonuje gość „Poranka” – warto lubić ludzi. Z samych napiwków barman w dobrym lokalu może uzbierać miesięcznie 5 tysięcy złotych!
– Barmaństwo to nie jest zrobienie drinka, bo – umówmy się – nie na drinka klient przychodzi do baru. Przychodzi, by się pokazać, poczuć się osobą wyjątkową. Jeżeli barman to zrozumie, będzie umiał dotrzeć do tej osoby, a wtedy ona wróci. Jest taka złota maksyma: pierwszy raz klient przychodzi do baru, drugi raz do barmana – podkreśla gość Kuby Marcinowicza.
Liczy się nie tylko umiejętność wzbudzenia zaufania gościa, ale również – w pierwszej kolejności – wrażenia estetyczne. Barman musi być ubrany stosownie do charakteru lokalu. – Na zajęciach mówimy barmanom, że muszą wyglądać dobrze, bo kto wygląda dobrze, ten dostaje dobre napiwki – podkreśla Patryk Lenart.
Na jakie tematy barmani nie rozmawiają z klientami? – Polityka, religia, życie osobiste. Wszelkie rozmowy z klientami powinny się raczej sprowadzać do zdawkowych odpowiedzi w stylu: „naprawdę?”, „co pan powie”, „dobrze się czasem dowiedzieć czegoś nowego”. Bez zajmowania określonego stanowiska, bo inaczej możemy wywołać zgrzyt – ostrzega ekspert.
Więcej o kulisach edukacji i pracy barmana oraz odpowiedź na pytanie, czy barmani piją, w rozmowie Kuby Marcinowicza z Patrykiem Lenartem. Dźwięk i film znajdziesz w ramce po prawej stronie.
ŁSz