Zawód negocjatora policyjnego swój początek miał w USA w 1972 roku. To właśnie wtedy w Nowym Jorku utworzony pierwszy wyspecjalizowany zespół, którego zadaniem było prowadzenie negocjacji z samobójcami, porywaczami i kryminalistami.
Rozwiązania amerykańskie zostały przeniesione na grunt polski, ale okazało się, że trzeba je zaadaptować do lokalnych warunków. - Amerykanie sprzedali naszej policji jedną koncepcję: nie przeszkadzać mówiącemu w próbie samobójczej. Problem w tym, że w USA 90 procent samobójców krzyczy podczas negocjacji. W Polsce oni tylko informują parokrotnie i zamykają się w sobie - mówił nadkom. Dariusz Lorenty, negocjator policyjny Komendy Stołecznej Policji.
Gość Czwórki na swoim koncie ma wiele udanych akcji. Czasami nie wszystko jednak kończy się dobrze. - Człowiek czuje się wtedy nieswojo, potem pojawiają się pytania dlaczego to się stało, czy miałem w tym swój udział i czy mogłem zrobić coś inaczej? - zwierzał się w rozmowie z Kasą Dydo i Krzysztofem Grynigiem.
Zawód negocjatora policyjnego może wykonywać każdy policjant, który ukończy odpowiedni kurs i zdobędzie certyfikat. W przypadku Dariusza Lorentego duży wpływ miał zwykły przypadek. - Kiedyś za karę zostałem skierowany do jednostki antyterrorystycznej. Nie wiedziano co ze mną zrobić, bo byłem już takim podstarzałym playboyem, więc wrzucono mnie do negocjatorów. W ten sposób zostałem etatowym negocjatorem. Po jakimś czasie wróciłem do policji kryminalnej, gdzie dalej prowadziłem negocjacje z uprowadzaczami, szantażystami, rozbójnikami i samobójcami - wspominał.
Więcej o zawodzie negocjatora policyjnego w nagraniu audycji.
pg