Panowie jadący zygzakiem po poboczu to częsty widok w małych miasteczkach i wsiach, ale i duże metropolie nie są wolne od pijanych rowerzystów. Sytuacja zazwyczaj jest taka sama - jedziemy gdzieś, spotykamy przyjaciół, podczas pogawędki wypijamy piwko i wsiadamy na rower by wrócić do domu. Takie przypadki często są odnotowywane przez policję w okresie letnim, bo ten sprzyja ogniskom, grillom, spotkaniom towarzyskim na świeżym powietrzu.
Przejażdżka rowerem, po spożyciu alkoholu skończyła się karą więzienia dla wielu osób. W tym momencie w więzieniach w całej Polsce karę odbywa 5 tysięcy osób. Zostali skazani prawomocnym wyrokiem za jazdę rowerem po pijanemu.
- Jeśli promili w wydychanym powietrzu jest więcej niż 0,5 wówczas grozi kara pozbawienia wolności do roku - mówi aspirant Iwona Jurkiewicz z Komendy Stołecznej Policji. - Od niedawna nie zabieramy obligatoryjnie prawa jazdy. To sąd decyduje, czy pozbawi nas tego dokumentów - dodaje.
Ci, w których organizmie wykryte zostanie do 0,5 promila alkoholu też nie pozostają bezkarni.
- Wszystko zależy od ilości promili w wydychanym powietrzu. Jeśli taka osoba natknie się na patrol i alkomat wykaże, że ma jakieś promile w organizmie (od 0,2 do 0,5) wtedy kwalifikowane jest to jako wykroczenie. Za co grozi kara aresztu lub grzywna - wyjaśnia policjantka. - O wysokości grzywny czy długości aresztu decyduje sąd - policja wręcza tylko wezwanie. Sąd bierze pod uwagę wiele czynników m.in. to czy byliśmy karani za podobne przestępstwa
Bartek Wasilewski zapytał przechodniów co sądzą o jeździe rowerem w stanie wskazującym na spożycie - co odpowiedziały napotkanie osoby dowiesz się słuchając załączonej audycji Justyny Dżbik "Poranek OnLIne".
(pj)