Przez permanentne utrudnienia w ruchu drogowym w największych polskich aglomeracjach państwo traci rocznie 4,2 mld złotych – tak wynika z raportu sporządzonego przez firmę Deloitte, która przeprowadziła analizę problemów transportowych w siedmiu największych miastach w Polsce. – Z danych wynika, że z kieszeni statystycznego mieszkańca dużego miasta rocznie ubywa ponad 1000zł – zauważa Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.
Jak tłumaczy gość Czwórki, koszty, jakie ponosi państwo w związku z miejskimi zatorami komunikacyjnymi są znacznie większe niż 4,2 mld zł. – Raport dotyczy tylko siedmiu aglomeracji, a doskonale wiemy, że jest to problem występujący w większości miast – zauważa Adrian Furgalski. Jak więc kształtują się te koszty w skali całego kraju?
– Unia Europejska podaje, że w każdym jej kraju członkowskim straty spowodowane korkami wynoszą rocznie od 1% do 2% PKB. Gdyby w zaokrągleniu przyjąć, że nasze PKB wynosi bilion czterysta miliardów zł, i że tracimy tylko 1% PKB, to w przypadku naszego państwa byłyby to straty rzędu 14 mld złotych – tłumaczy ekspert.
Adrian Furgalski wyjaśnia dalej, że gdyby tę sumę podzielić przez liczbę obywateli, straty związane z utrudnieniami w ruchu drogowym wynosiłyby rocznie 368 zł „na głowę”. Jeśli zaś łączną kwotę strat podzielimy przez liczbę mieszkańców miast (bo to oni przede wszystkim są ofiarami korków), koszt w przeliczeniu na jednostkę jeszcze wzrośnie.
Więcej w rozmowie Dominiki Sygiet i Romka Wójcika z Adrianem Furgalskim. Aby wysłuchać całości rozmowy, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w ramce po prawej stronie.
ap/ŁSz