Według różnych sondaży, obu kandydatów dzieli od siebie nawet mniej niż 1 procent, a to znacznie poniżej błędu statystycznego. Analitycy i eksperci twierdzą jednak, że przy obecnym rozkładzie głosów elektorskich większe szanse na zwycięstwo ma Barack Obama.
Temperatura przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi sięga zenitu. Dawno już w Ameryce nie zdarzyło się, aby na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem głosowania nie było wiadomo, kto wygra wybory.
Według ostatniego sondażu telewizji CNN Barack Obama i Mitt Romney mają po 49 procent poparcia. Z kolei sondaż NBC i Wall Street Journal wskazuje na 48 procent dla Obamy i 47 procent dla Romneya. Sondaż ośrodka Rasmussena daje 1-procentową przewagę Romneyowi (49-48), ale opublikowany właśnie sondaż telewizji ABC News i Washington Post pokazuje 50 procent poparcia dla Obamy i 47 procent dla Romneya.
Analitycy podkreślają, że tak niewielkie różnice oznaczają, że w wieczór wyborczy możliwy jest niemal każdy scenariusz. O wyniku wyborów przesądzi osiem stanów wahających się. Spośród nich najważniejsze wydaje się być Ohio, gdzie prawdopodobnie wygra Barack Obama. Większość analityków mówi, że przy obecnym rozkładzie głosów elektorskich, to właśnie obecnemu prezydentowi łatwiej będzie zebrać 270 głosów elektorskich, potrzebnych do zwycięstwa. W ostatnim dniu kampanii Barack Obama odwiedza stany Wiscounsin, Iowa oraz Ohio, podczas gdy Mitt Romney namawia do głosowania mieszkańców Florydy, Wirginii, New Hampshire oraz Ohio.