Dwukrotny złoty medalista w pchnięciu kulą na igrzyskach w Pekinie i w Londynie jest bardzo zajętym człowiekiem. – Typowy dzień wygląda tak: od rana mam dwa treningi, a by na nie dojechać, muszę przebyć pół miasta – opowiada Tomasz Majewski w rozmowie z Czwórką. – Po godzinie 12, czasem później, mam przerwę obiadową, a o 16 mam kolejny trening, który również trwa około dwóch godzin. Gdy wracam do domu jest właściwie godzina 20…
Ale zdaniem Majewskiego, życie większości zawodowych sportowców wygląda właśnie tak, czyli od treningu, do treningu. – Mamy "cykl" i musimy się go trzymać - podsumowuje Majewski.
Święta jednak sportowiec spędza z rodziną, choć jest zdania, że maksymalnie długa laba, jaką można sobie zrobić od ćwiczeń, to trzy dni. – My, lekkoatleci, i tak nie mamy wcale źle – mówi medalista. – Często jest oczywiście tak, że wigilijny poranek też jest trening, by potem dwa dni móc mieć wolne.
Potraw jednak ograniczać nie musi. – Mogę jeść wszystko i w każdych ilościach, bo wiem, że potem i tak to "spalę" – śmieje się sportowiec.
Ale Majewski nie zawsze marzył o karierze wielkiego sportowca. Gdy był mały, chciał zostać pisarzem, a lekcji w-f w szkole unikał jak ognia. I choć plany się zmieniły, gdy miał 15 lat, do dziś jeszcze można go spotkać w warszawskim metrze zanurzonego w lekturze.
Tomasz Majewski opowiedział nam, czym jest dla niego kula, dlaczego spędza lepiej święta niż inni sportowcy i dlaczego... z bigosem w roli głównej. Ujawnił także swą miłość do Braci Figo Fagot, oraz do Git Produkcji. Czy istnieje coś takiego jak wypoczynek u sportowca tej rangi? Posłuchaj nagrania rozmowy z Tomaszem Majewskim z "Poranka OnLine", po kliknięciu w załączony plik dźwiękowy.
(kd)