Choć grupa rządząca wypiera się tych planów, coraz głośniej mówi się o referendum w obronie lasów państwowych. Zaczęło się od projektu ustawy, w myśl której Lasy Państwowe miałyby wpłacać do kasy państwa po 800 mln złotych przez najbliższe dwa lata. W kolejnych latach odprowadzałyby 2 proc. przychodu ze sprzedaży drewna. Według opozycji, obciążenia te miałyby doprowadzić do bankructwa spółki, a w konsekwencji do jej sprywatyzowania. Na razie jednak, jak przyznaje Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych, spółka jest w dobrej kondycji finansowej, a jej głównym źródłem przychodów jest sprzedaż drewna. - Polski przemysł meblarski stoi bardzo wysoko w rankingach światowych - mówi ekspertka. - Dzieje się tak m.in. dlatego, że stworzyliśmy firmom drzewnym stabilne warunki.
Do tej pory Lasy Państwowe płaciły podatki, ale nie tak wysokie, jak będzie to miało miejsce teraz. - Podatek leśny w wysokości 160 mln zł, podatek od dochodu od części działalności - wymienia Malinowska. - Za ostatni rok zapłaciliśmy ok. 250 mln zł. różnych podatków.
Dodatkowa danina nadszarpnie budżet firmy, dlatego lasy Państwowe już drastycznie ograniczają inwestycje, a zamiast rozwijać infrastrukturę leśną, przekazują pieniądze do budżetu państwa. - Gdyby którakolwiek partia zdecydowała się na prywatyzację Lasów Państwowych, byłby to "strzał w stopę", bo w naszym społeczeństwie nie ma przyzwolenia na tego typu zmiany - mówi Malinowska.
Jak przyznaje Paweł Średziński z WWF Polska, przykłady krajów, w których lasy sprywatyzowano, można mnożyć. - Jednym z nich jest Łotwa, ale po prywatyzacji okazało się, że nadzór nad tym, co dzieje się w lasach, nie jest już przejrzysty. Dochodzi tam m.in. do niekontrolowanej wycinki - mówi gość "4 do 4". - Pozostawienie lasów osobom, które nie mają doświadczenia w ich zarządzaniu, będzie prowadziło nieuchronnie do destrukcji.
Prof. Tomasz Borecki i Paweł Średziński/fot. W.Kusiński
Zgadza się z tym prof. Tomasz Borecki z SGGW, społeczny doradca prezydenta, który wylicza, że aż 80 proc. lasów na świecie, to właśnie lasy państwowe. - Rentowność leśnictwa wynosi poniżej 2 proc. - tłumaczy ekspert. - Więc w interesie państwa i społeczeństwa jest posiadanie ich, jednak las prywatny w sensie kapitału nie ma sensu. Jeśli się go dostaje, z reguły trzeba go sprzedać. Żeby opłaciło się utrzymanie lasów przez prywatny przedsiębiorców, musieli by oni mieć minimum po 5 tys. ha, a to głupota.
(kd / ac)