Z raportu Fundacji Bertelsmanna i Instytutu Spraw Publicznych wynika, że ponad 70 proc. naszych sąsiadów zza Odry ocenia stosunki polsko-niemieckie pozytywnie. Polak jest akceptowany - jako kolega, sąsiad, szef, przyjaciel, a nawet... zięć. Do tego jest - wbrew stereotypowi zacofanego bałaganiarza – Polak w oczach Niemca jest przyjazny, pilny i przedsiębiorczy. Jednocześnie jednak wciąż wielu Niemców widzi nas jako złodziei samochodów i cwaniaczków.
– Dowcipy o Polakach - złodziejach wciąż są tam żywe. Ale dowcipy mają być śmieszne, prowokującei poruszać tematy tabu – mówi Bartosz Wieliński, dziennikarz, publicysta z Gazety Wyborczej. – Poza tym my, Polacy, także mamy o naszych sąsiadach dowcipy, których nie powinno się opowiadać w towarzystwie bardzo kulturalnych ludzi, a one mimo wszystko krążą...
Jego zdaniem ze stereotypami po prostu jest tak, że żyją swoim życiem bardzo długo. I mimo, ze sytuacja dawno się już zmieniła, z pamięci ludzi ciężko jest je wyplewić. – Po obydwu stronach Odry są „zakute pały”, czyli ludzie, którzy uważają, że wiedzą wszystko lepiej i są niereformowalni – mówi Wieliński. – Ale na szczęście są także ludzie światli, którzy mają otwarte umysły i po prostu nie wierzą w stereotypy.
Jak opowiada Filip Żuchowski, z biegiem czasu maleje zarówno ilość niemieckich dowcipów o Polakach, jak i grupa osób, które je opowiadają. – Jednak, choć sytuacja się poprawia, wydaje mi się jednak, że wciąż nie jest idealnie – mówi gość "4 do 4".
Zdaniem ekspertów, problemem całej polskiej emigracji, z którego wynika wiele stereotypów, jest fakt, że „to nie elita emigruje”. – Za pracą zarobkową zagranicę jeżdżą jednak ludzie z niższych warstw społecznych – mówi Wieliński. – To, co Polska zaoferowała Niemcom, to nie byli profesorowie, kwiat tego narodu, tylko zwykli robotnicy, którzy trafili tam wyłącznie dla pieniędzy. Dlaczego być może część z tych osób nie potrafiła się zasymilować i stąd wzięły się stereotypy o Polakach.
(kd)