Konsultanci telefoniczni próbują nam coś sprzedać, zaprosić gdzieś, zachęcić do podpisania jakiejś umowy. Sprzedają domowe gadżety, oferty firm telekomunikacyjnych, banków czy firm medycznych.
Ewa Kurowska-Tober z kancelarii Linklaters, specjalistka od danych osobowych, z przykrością stwierdza, że jako posiadacze numeru telefonu niewiele jesteśmy w stanie zrobić, by przeciwstawić się tym praktykom. - My sami zostawiamy w rozmaitych miejscach nasze dane osobowe - mówi ekspertka. - Korzystamy z programów lojalnościowych, rabatów, informacji o promocjach, podajemy imię i nazwisko, adres mailowy, telefon i w ten sposób nasze dane idą w świat - wyjaśnia.
Często na tego typu praktyki narażeni są młodzi ludzie. Ich dane często wyłudzane są przez aplikacje mobilne na smartfony. Gość "4 do 4" podkreśla, że warto chronić własne dane, bo to są duże pieniądze. Dokładne czytanie wszelkich umów to podstawa takiej ochrony - często nie musimy podpisywać zgód, na udostępnienie naszych danych osobowych podmiotom współpracującym z daną firmą czy też zgodny na ich sprzedaż.
W Polsce handel bazami danych nie jest zabroniony. Jednak, jak wyjaśnia Ewa Kurowska-Tober, w świecie idealnym powinno być tak: gdy dochodzi do sprzedaży bazy danych ich nabywca ma obowiązek nasz zawiadomić, przedstawić się powiedzieć, w jaki sposób i w jakim zakresie będzie je przetwarzał. W praktyce to się prawie nie zdarza. My zaś mamy prawo żądać tych informacji i wnieść sprzeciw, który powinien skutkować wycofaniem nas z bazy.
Polskie prawo nie przewiduje sankcji za nieprzestrzeganie danych przepisów, jako klienci jesteśmy bezradni. Jeśli jednak po żądaniach nieprzetwarzania danych telefony z danej firmy się powtarzają możemy zawiadomić GIODO, a nawet policję.
Najtrudniejsza i właściwie nierozwiązywalna pozostaje sytuacja, gdy dzwoniący do nas konsultant twierdzi, że nasz numer wybrał metodą losową - czy i z tym jesteśmy w stanie sobie jakoś poradzić, posłuchaj audycji "4 do 4".
(pj / ac)