Zdaniem Mateusza Matyszkowicza z "Frondy" pierwsze, co można zauważyć u współczesnej młodzieży, jeśli chodzi o zmianę podejścia do religii i wiary, jest postępująca indywidualizacja postaw. Coraz więcej osób nie przyjmuje sztywnych dogmatów. - Przez to też spada odsetek chodzących regularnie do kościoła. Nie ma już tego przymusu, jaki kiedyś był, nastąpiło duże rozluźnienie w tym temacie. Nie ma już czegoś takiego, że chodzimy do niego, żeby pokazać się sąsiadom, bo inaczej nie wypada - przekonywał gość Czwórki.
Wedle badań, o ile spada procent osób uczestniczących w obrzędach kościelnych, to rośnie ich zaangażowanie, swoista gorliwość. - Wniosek z tego jest prosty, że mamy więcej osób głęboko wierzących - spuentował Matyszkowicz. Posłużył się przy tym terminem "katolik z przyzwyczajenia", podkreślając, iż takich osób stale będzie z kościoła ubywało.
PRZECZYTAJ TEŻ: Nie dla indoktrynacji, tak dla rzetelnej edukacji
Nie brakuje głosów, że spadające zaufania do kościoła jako instytucji, wiąże się z jego zaangażowaniem w sprawy polityczne. Liczne grono wiernych patrzy na to negatywnie. - To jest ciekawe, bo często osoby, które o tym mówią, nie potrafią przytoczyć sytuacji, gdy spotkali się z taką indoktrynacją na mszy. Nie potrafią wskazać w swojej parafii księdza, który wypowiada się na tematy polityczne - zauważył drugi rozmówca Piotra Firana, ks. Dariusz Tułowiecki.
Czy kościół ma przygotowaną strategię, która spowoduje ponowne zwiększenie zainteresowania wiernych uczestniczeniem w mszach i obrzędach? A może stale będziemy obserwować wzrost liczby agnostyków, ateistów? O tym w zapisie rozmowy z "4 do 4".
ac/pj