Początek tego roku przyniósł ze sobą liczne protesty przeciwko przyjęciu umowy ACTA. W Krakowie w największej z demonstracji na ulice wyszło 15 tysięcy przede wszystkim młodych ludzi. Dziś umowa trafiła pod głosowanie Parlamentu UE. Do końca nie było wiadomo czy politycy zatwierdzą ten akt czy go odrzucą. Mimo to nikt nie wyszedł na ulice, nikt nie przypomniał o sprawie i społecznych żądaniach, w mediach też jakby cisza. Czy oznacza to nasz słomiany zapał do protestów, a może wszystko już powiedzieliśmy zimą. Te pytania postawił Krzysztof Grzybowski swoim gościom: Dominikowi Owczarkowi z Instytutu Spraw Publicznych i Pawłowi Dobrowolskiemu z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- W styczniu dalismy znać, że jesteśmy przeciwko ACTA. W mrozie, zimą, tysiące ludzi protestowało na ulicach. Władza to usłyszała - mówią eksperci. - Teraz każdy polityk wie, jak ma się zachować.
Warto zauważyć jak doszło do protestów przeciwko ACTA. - Mówi się, że protesty przeciwko ACTA to był ruch oddolny. To zadziałało jak ruch społeczny - mówi gość Krzysztofa Grzybowskiego.
Ten ruch i zapał jakby opadły. Dziś nikt nie protestuje, bo dziś nikt o tym nie mówi. Specjaliści uważają jednak, że nie musi to świadczyć o słomianym zapale polskiego społeczeństwa, a o jego racjonalnym podejściu.
- Wszyscy mamy trochę za uszami, i media, i społeczeństwo, i strona rządowa. Nie mamy wzorca społecznego o uczestnictwie w debacie publicznej. Jesteśmy młodą demokracją - mówią specjaliści.
Dodają również, że jako obywatele wolnego państwa mamy prawo być leniwi, choć warto dbać o poziom aktywności obywatelskiej, a ten u nas nie jest zbyt wysoki - więcej o naszym społeczeństwie, sprawie protestów przeciwko ACTA i słomianym zapale dowiesz się słuchając audycji "4 do 4".
Zapraszamy również do wysłuchania materiału Beaty Kwiatkowskiej - dlaczego niechętnie angażujemy się w sprawy, które dotyczą nas jako obywateli.
Dowiedz się też co Ci wolno w sieci - kilka spraw o piractwie - materiał Ani Depczyńskiej.
(pj)