Już niedługo poznamy nazwisko najpotężniejszego człowieka na ziemi. Wybory prezydenckie w Stanach odbędą się już 6 listopada. Kandydaci dokonują cudów, by przeciągnąć na swoją stronę osoby niezdecydowane.
Gdy w ostatnich dniach zaczęła się zarysowywać lekka przewaga Mitta Romneya niespodziewanie z odsieczą Barack’owi Obamie przybył cyklon "Sandy”, który nie tylko spustoszył wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, ale też zasiał popłoch w sztabie wyborczym kandydata Republikanów. - Mit Romney jeszcze rok temu zapowiadał, że chce zlikwidować część funduszy na specjalną agencję walki ze skutkami żywiołu, i że chciałby wprowadzić w niej oszczędności. Teraz musi się z tego wycofywać – mówił w Czwórce korespondent Polskiego Radia, Michał Żakowski.
Z kolei Barack Obama musi rozliczyć się z niespełnionych obietnic wyborczych. – W poprzednich wyborach dużo mówił na temat bazy wojskowej w Guantanamo, a jest ona dalej otwarta. Miał być anty-Bushem, a wysłał jeszcze więcej wojsk do Afganistanu – wyliczał prof. Bogdan Szklarski z ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem Bartosza Węglarczyka, choć Obama nie zrealizował zapowiadanej polityki zagranicznej, to przeprowadził swoją największą obietnicę, czyli reformę ubezpieczeń społecznych. – Ona zmienia Amerykę – i z tym się wszyscy zgadzają - podkreślał gość Krzyśka Grzybowskiego.
Więcej na temat obietnic składanych przez amerykański kandydatów na prezydenta USA dowiesz się słuchając nagrania audycji.