Graffiti to jeden z najciekawszych przejawów sztuki ulicy. Ta nazwa kryje różniące się tematem i przeznaczeniem elementy wizualne, np. obrazy, podpisy lub rysunki, które są umieszczane głównie w przestrzeni publicznej za pomocą różnych technik. Początki tak rozumianego nurtu sięgają przełomu lat 60. i 70. XX wieku.
- Od momentu powstania gatunku, sztuka ulicy mocno się zmieniła i na przestrzeni lat zyskała akceptację krytyki, ale wciąż ulica jest jej naturalnym środowiskiem - tłumaczy krytyk sztuki, Andrzej Pałys. - To tutaj artystyczny przekaz wchodzi w interakcję z odbiorcą i często wywołuje dyskusje, ale na tym polega siła street artu, że od lat niezmiennie prowokuje.
Reprezentant nurtu, grafficiarz Daniel Bronson dodaje: - Idąc ulicą natykasz się na naszą działalność i masz z nią kontakt. To działa trochę tak jak billboardy. Tylko, że zamiast reklamy atakuje nas graffiti.
Daniel Bronson, Andrzej Pałys i Krzysiek Grzybowski
Zaproszeni do studia goście tłumaczyli też na czym polega różnica między street artem a graffiti. Bo, jak się okazuje, oba określenia nie są ze sobą tożsame, choć granica między nimi jest niekiedy prawie niewidoczna: - Graffiti to przede wszystkim litery - wyjaśnia Pałys. - Zaczęło się od zwykłych "ściennych" podpisów, dopiero potem twórcy zaczęli je modyfikować, żeby jak najbardziej rzucały się w oczy. Z upływem czasu było coraz mniej granic do przekraczania i dziś sztuka ulicy powraca do swoich korzeni. Trudno wymyślić coś oryginalnego, zarówno w jednej, jak i drugiej dziedzinie. Niemniej jednak zdarzają się jeszcze artyści, który potrafią zachwycić i odbiorców, i krytykę.
Posłuchaj całej rozmowy z "4 do 4" i sam zdecyduj, po której stronie malowanego muru stoisz. W pliku dźwiękowym dołączony do do artykułu znajdziesz też wywiad z Futurą, nagrany przy okazji wizyty artysty w Polsce.
kul