Choć w ostatnich dniach temat Powstania Warszawskiego przewija się właściwie we wszystkich mediach, wielu młodych ludzi nie ma bladego pojęcia, czego data 1 sierpnia tak naprawdę dotyczy. – Ja nie wiem – mówi respondentka naszej sondy. – Ja też nie – wtóruje jej kolega.
Zdaniem polskiej młodzieży dziś dobrym sposobem, by mówić o Powstaniu Warszawskim i przybliżać młodzieży historię Polski, jest… założenie "fanpejdża" w jednym z serwisów społecznościowych, albo organizowanie quizów w telewizji.
Według Leszka Wosiewicza, autora filmu "Był sobie dzieciak" , którego premiera przypadła własnie 1 sierpnia, Powstanie Warszawskie, podobnie jak zrzucenie bomby na Hiroszimę (w 1945 roku, zginęło wówczas kilkadziesiąt tysięcy ludzi), to najważniejsze wydarzenia w historii świata. – Tej ilości zniszczeń i eksplodującej energii ludzkiej nie można sprowadzać do kilku panów, ubranych w mundury i udających powstańców. To nieprawdopodobna trywializacja tego, co się zdarzyło – mówi pisarz. – Takie uproszczenia można porównać np. do sondy smsowej, w której ocenia się, czy powstańcy mieli rację, czy też nie.
Często też, jak przyznaje Przemysław "Trust" Truściński, rysownik, grafik, zarzuca się twórcom komiksów, że "nie wypada" tworzyć rysunkowych wersji takich dramatycznych wydarzeń. – Podobnie jest z rekonstrukcjami, powieściami, opracowaniami historycznymi, teledyskami, czy muzyką – mówi artysta. – Wszystko zależy od tego, czy są po prostu dobre, czy nie, czy jest poparte jakimś intelektem, czy jest zrobione emocjonalnie, czy wyłącznie z pobudek politycznych.
Tylko, czy popkultura "wspiera" pamięć o walczących powstańcach, czy bezlitośnie "mieli" tamte wydarzenia, przekuwając je w firmowe zyski? – To kwestia proporcji i celu, w jakim te wszystkie rzeczy są robione – podsumowuje Wosiewicz.
(kd)