O gender spierają się publicyści, dziennikarze, przedstawiciele kościoła, ostatnio kwestia ta dyskutowana jest też w kontekście szkół, a nawet przedszkoli. W Czwórce Marta Konarzewska wyjaśnia, czym jest "gender", który jasno rozróżnia od "ideologii gender".
- Gender to płeć społeczno-kulturowa, czyli pojęcie, które było potrzebne feministkom, ale nie tylko im, bo i osobom zauważającym społeczne nierówności między kobietami, a mężczyznami, po to żeby to nazwać - mówi publicystka. - Tu nie chodzi o płeć biologiczną, ale o płeć społeczno-kulturową, o to, na co nam pozwala społeczeństwo, albo czego nam zabrania, jakie trudności polityczne, gospodarcze, ekonomiczne mamy związane z tym, że jesteśmy jakiejś płci - wyjaśnia.
Łukasz Warzecha, publicysta zaznacza, że samego słowa "gender" nie należy się obawiać, mimo to kwestionuje jego użycie w kontekście gender studies. - Spokojne podejście karze stwierdzić, że sformułowanie "płeć społeczno-kulturowa" to jest mniej więcej to samo, co sprawiedliwość ludowa. A przecież nie ma sprawiedliwości ludowej, bo jest po prostu sprawiedliwość, nie ma płci społeczno-kulturowej, bo jest po prostu płeć - twierdzi Warzecha.
Łukasz Warzecha kwestionuje istnienie gender studies jako nauki, nazywa to pseudonauką i sztucznym konstruktem. Marta Konarzewska zaznacza, że gender studies mają swoich doktorów, wydziały na uniwersytetach, magistrów i poważne badania, co uwiarygodnia je jako dziedzinę naukową. Zdaniem publicystki dziś mówimy też o "ideologii gender", która jest fenomenem wytworzonym przez środowiska, które grożą tzw. genderem, które "gender" nazywają ideologią.
- Dyskusja wokół gender jest oparta o lęk, że coś się stanie z ludzką tożsamością, że my chcemy coś zmieniać - mówi Konarzewska. - My się w ogóle nie czepiamy płci biologicznej, nie mówimy, że jej nie ma, doskonale wiemy, że jest - dodaje. - A role społeczne są przypisywane każdemu z nas niezależnie od tego, co my chcemy, albo co my lubimy.
Łukasz Warzecha twierdzi, że równość wobec prawa czy równe traktowanie, to zupełnie coś innego od tego, o czym mówią i chcą uczyć osoby związane ze studiami gender. - Bo wy chcecie uczyć o tym, że kobiety i mężczyźni w gruncie rzeczy są tacy sami, a ja się na to nie godzę - mówi w Czwórce.
(pj)