Zdaniem Jacka Winiarskiego aż około 80 proc. roślin jadalnych spożywamy właśnie dzięki tym sympatycznym owadom. – Choć pszczoły kojarzą się głównie z produkcją miodu i pyłku pszczelego, największą przysługą, którą nam wyświadczają, jest zapylanie. Gdyby ich nie było, nie byłoby także większości owoców, warzyw – mówi gość Czwórki. – Ciężko to sobie wyobrazić , bo w samej Europie występuje ok. 4 tys. gatunków tych drugich. Bez pszczół ludzie skazani byliby na wiatropylne zboża.
Ten ogromny problem dotknąłby, według gościa "Poranka OnLine" nie tylko samych producentów żywości, ale także konsumentów, czyli nas. Już dziś zresztą coraz częściej zapadamy na wszelkiego rodzaju choroby cywilizacyjne, wynikające m.in. z chemizacji rolnictwa. – Ten czynnik w połączeniu ze zmianami klimatycznymi, a także z działaniem pasożytów, które często atakują pszczoły, powoduje schorzenia - mówi ekspert.
Pszczoły zabijane są, jak tłumaczy Winiarski, m.in. przez tzw. neonikotynoidy, czyli powszechnie wykorzystywane w rolnictwie substancje z grupy pestycydów. – Zwłaszcza, jeśli owady mają z nimi bezpośredni kontakt – dodaje ekspert. – Najczęściej jednak pszczoły stają się po prostu osłabione, przez co są bardziej podobne na działanie pasożytów.
I choć o przyszłość pszczół miodnych, żyjących w ulach, walka naukowców trwa od wielu lat, owady spoza zorganizowanych pasiek wciąż są zagrożone. Dlatego organizacja Greenpeace rozpoczyna projekt pod hasłem "Adoptuj pszczoły", która polegać ma m.in. na wybudowaniu ok. 100 "hoteli", złożonych ze słomy, gliny, liści, bambusa dla samotnie żyjących pszczół.
(kd)