Bloki, które z jednej strony oszpeciły przestrzeń wielu polskich miast, z drugiej dały "własny kąt" tysiącom gnieżdżących się wcześniej "na kupie" Polaków, stały się bezpośrednim impulsem do powstania książki poświęconej architekturze czasów komunizmu
- Ten projekt wziął się z tego, że w wieku dwudziestu kilku lat przeprowadziłem się do bloku. Poczułem się tam bardzo źle i musiałem sobie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje – opowiadał reportażysta Filip Springer. Książka "Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL-u" to efekt jego wspólnych podróży z architektem Markiem Woźniczko, w trakcie których panowie odwiedzili ikony architektury modernistycznej czasów PRL-u. Wśród nich Dworce w Warszawie i Katowicach, poznański okrąglak, obserwatorium meteorologiczne na Śnieżce, warszawski Pawilon Chemii i Supersam.
- Marek mówił, że to dobra architektura, a ja tego nie rozumiałem, bo to było uważane za peerelowski koszmar. Zresztą bez kontekstu historycznego nie da się jej zrozumieć. Trzeba wiedzieć, że architekci w tamtej epoce mieli gigantyczne ograniczenia materiałów, że np. małe mieszkania nie są winą architektów, ale ustaleń polityków, którzy ustalili takie normatywy – opowiadał autor.
W książce znajdziemy opowieści nie tylko o przedziwnych losach budynków, ale też o ich twórcach. Na kartach książki pojawiają się portrety czołowych postaci polskiej architektury, m.in. Marka Leykama, Henryka Buszki i Aleksandra Franty, Jerzego Hryniewieckiego, Zofii i Oskara Hansenów, Mieczysława Króla, Haliny Skibniewskiej.
Więcej na temat publikacji dowiesz się słuchając nagrania audycji "Stacja Kultura".
(bch)