Jak poinformowała gazeta.pl, firma Baseprotect za pośrednictwem warszawskiej kancelarii prawnej, wysłała do internautów listy z dobrowolnym wezwaniem do zapłaty. Jeśli internauci nie zrobią przelewów, to sprawa ma trafić do sądu.
Chodzi o film "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" w reżyserii Antoniego Krauzego. Obraz pojawił się w kinach pod koniec lutego 2011 roku, a jeszcze przed Wielkanocą trafił do internetu.
Baseprotect monitoruje sieć pod kątem ochrony praw autorskich. - Firma zwróciła się do mnie latem 2011 r., w momencie, kiedy film zszedł z kin. Już w trakcie wyświetlania oni dość szybko wyłapują, jakie będzie zapotrzebowanie na film w internecie. Mają dostęp do IP komputerów, które rozpowszechniają nielegalnie pliki, i bardzo skutecznie działają. Teraz występują w moim imieniu - mówi gazecie.pl Kazimierz Beer, gdyński producent filmu "Czarny Czwartek".
Sprawą ma zajmować się też prokuratura.
Problem polega na tym, że użytkownicy sieci pobrali film wykorzystując program uTorrent. Ściągając plik, jednocześnie udostępniali film innym. Prawdopodobnie to właśnie stało się podstawą do roszczeń.
Reakcja internautów
Część osób, które dostały wezwanie do zapłaty komentuje sprawę na frumprawne.org. Są zaszokowane i zastanawiają się skąd firma ma IP ich komputerów i adresy.
- To zupełnie legalne - tłumaczy gazecie.pl Piotr Romaniuk, prokurator rejonowy w Pruszkowie. Pokrzywdzony [niemiecka firma Baseprotect - red.] zgłosił się do nas w sprawie uzyskania danych osobowych wskazanych IP, a my zwróciliśmy się do dostawców internetu - tłumaczy Romaniuk.
"Czarny czwartek Janek Wiśniewski padł" - zwiastun filmu / you tube
Wielu internautów nie wiedziało, że ściągając film automatycznie go udostępnia. Na forum mnożą podejrzenia, bo wezwania do zapłaty przyszły zwykłym, a nie poleconym listem.
Jeden z internautów napisał: " list w skrzynce bez polecenia. Byliśmy pytać u operatora - IP udostępnione prokuraturze, w naszym mieście około 18 osob dostało to pismo, a w całej Polsce podobno ok tysiąca. My nie płacimy, czekamy na informacje z prokuratury i wtedy zastanowimy się co robić dalej".
Prawnicy podzieleni
Prawnik na forum komentuje: - Wygląda to na typową masówkę ukierunkowaną na to, że nawet jak zapłaci co dwudziesty, to i tak wyjdą na plus. Wezwań do zapłaty nie wysyła się przesyłką nierejestrowaną. Poza tym jeśli naprawdę toczy się karne postępowanie przygotowawcze, to działanie tej kancelarii to nic innego jak utrudnianie dochodzenia (ostrzeganie potencjalnych sprawców, niemal zachęcanie do niszczenia dowodów).
Mecenas reprezentujący kancelarię Anny Łuczak, od której internauci dostali wezwania do zapłaty powiedział gazecie.pl, że sprawa będzie toczyła się dwutorowo. - Jeżeli ktoś nie zapłaci wskazanej kwoty w ciągu 7 dni, wtedy decyzję podejmuje prokurator. Jeżeli uzna za zasadne, sprawa może trafić do sądu i może wtedy rozpocząć się proces karny lub sprawa może trafić do sądu okręgowego, a tu sąd zasądzi odszkodowanie, które może wynieść nawet 2 tys. zł.
Według prokuratora Romaniuka - to pierwsza tak duża sprawa. Zazwyczaj to sytuacje jednostkowe i głównie zgłaszane przez firmy fonograficzne. Są to sprawy nielegalnego udostępniania plików w sieci, bo ściągać można. Dotyczą zazwyczaj 30-40 osób - tłumaczy Romaniuk gazecie.pl
polskieradio.pl/iz