Jak przyznaje Włodarczyk "chcą robić nowe, ciekawe rzeczy". - Razem się wspinamy, bardzo dużo jeździmy po świecie - mówi podróżniczka. - Pies był moim marzeniem od zawsze, potem stał się naszym wspólnym marzeniem. Długo szukaliśmy rasy, która wytrzyma nasz tryb życia, aż w końcu pojawił się wilczak, który częściowo jest wilkiem.
Dlatego też rodzina nazwała się "wilczą watahą". - Jesteśmy przecież dla tego psa "stadem" - dodaje Włodarczyk.
Jak przyznają podróżnicy, zwiedzanie świata z czworonogiem nie jest łatwe, a przeszkodą są najczęściej… formalności. - Wyjechać z krajów Unii Europejskiej jest bardzo łatwo, ale żeby wrócić, pies musi mieć specjalne badania - mówi Przemysław Bucharowski. - Podczas jednej z wypraw przez to, że nie mogliśmy wrócić do kraju z Diuną, spędziliśmy w Indiach dodatkowe trzy miesiące.
Jak przyznaje Włodarczyk, wilczaki to psy, które ruch mają w genach. - Mogą przebiec 100 km, a potem wystarczy im chwilka odpoczynku, by móc biec dalej - mówi ekspertka.
Dziś planują wyprawę do Mongolii pod hasłem "Mongolia na czterech łapach". Zamierzają wyjechać w kwietniu 2014 r., a większość trasy przebędą na rowerach. Diuna przebiegnie tylko część drogi, a resztę przejedzie w psiej przyczepce. - Chcemy dojechać do mongolskiego Ałtaju, a potem czeka nas piesza wyprawa przez góry - mówi Włodarczyk.
Przed ekstremalną wyprawą, która ich czeka, trenują wszyscy troje. I to bardzo intensywnie: biegają średnio 10-15 km dziennie. - Dla wilczaka czechosłowackiego to tylko zwykła przebieżka - śmieje się Bucharowski.
(kd)