- W nocy dobrze się pisze. Jest cisza, nikt nie przeszkadza - opowiada w Czwórce znany twórca literatury fantasy. - Piszę głównie książki, więc staram się nie pracować całą noc. Ze względów BHP. Łatwo jest się przestawić raz na zawsze… Potem człowiek wstaje o 17.00, a po jakimś czasie przestaje oglądać świat i żyje w nocy, jak wampir. Staram się tego nie robić.
Zdaniem pisarza z weną bywa rozmaicie. - Czasem spędza się dzień na napisaniu niedużego kawałka, który potem i tak się kasuje – opowiada pisarz. – Albo po prostu czas mija na rozważaniach, co ma nastąpić, nad fabularnymi rozwiązaniami.
Jego prywatnym recenzentem jest żona. - Już na etapie pomysłu ze sobą współpracujemy, radzimy się siebie nawzajem. Żona pisze swoje książki w jednym pokoju, a ja swoje w drugim - opowiada pisarz w Czwórce.
Między małżonkami nie ma jednak rywalizacji, bo, jak przyznaje Grzędowicz, oboje bardzo się przed tym bronią. - Po prostu nie podejmujemy wspólnych projektów, nie potrafilibyśmy tego zrobić. Dziś każde z nas robi swoje: równolegle i obok siebie.
Grzędowicz zdradził też w Czwórce, że tak naprawdę nie stosuje żadnych specjalnych "środków", żeby wymyślać historie, opisywane potem w książkach. - Jadam dosyć normalnie, niczego też nie ma w wodzie... chyba, że coś, o czym nie wiem. Ale świadomie sobie niczego nie dosypuję - żartuje pisarz. - Z tym się człowiek rodzi, więc należy to uznać za rodzaj uszkodzenia mózgu.
Tymczasem powstaje kolejny, czwarty już tom dzieła "Pan Lodowego Ogrodu". Książka jest w ostatniej fazie przygotowań. Autor nie zdradza jednak, kiedy dokładnie zostanie ukończona. - Tego nawet nie wiem, ale mam nadzieję, że w ciągu kilku tygodni - mówił w Czwórce Grzędowicz.
Czytaj także: Pisze się czwarta część "Pana Lodowego Ogrodu"
Więcej o tym, jak powstają książki Jarosława Grzędowicza, o jego diecie i o tym, jak tworzy się fantastykę, dowiesz się, słuchając całej rozmowy z pisarzem, bądź oglądając ją na wideo.
(kd)