Kuchenny świat od wieków zachwyca nas przeróżnymi składnikami, dodatkami, sposobami serwowania dań, przepięknymi zastawami czy technicznymi nowinkami. Do tych ostatnich, nowoczesnych gadżetów niedawno dołączyły drukarki 3D. Okazuje się, że to sprzęt, który może być pomocny także na kuchennym blacie.
Początki i pierwsze sukcesy
- Technologia druku jedzenia w 3D już jest dość stara i jak to zwykle bywa zaczęto ja badać ze wzglądu na potrzeby wojskowe - mówi Łukasz Długosz, redaktor naczelny portalu 3D w praktyce. - Zaczęło się to około 2006 roku, zajęła się tym NASA. Badali możliwości produkcji jedzenia w kosmosie dla astronautów - dodaje.
Jedzenie możemy drukować z przeróżnych materiałów. - To może być żywność nieprzetworzona np. naukowcy z Szanghaju drukowali z mleka, ale może to być też czekolada, serek topiony, komórki zwierzęce - wymienia ekspert. - Możemy też użyć mas proteinowych, które składają się z wody i protein pochodzenia roślinnego - dodaje.
Ostatnio rozwinął się druk mięsa 3D. Wszystko zaczęło się od "mięsnej" pulpy, która składa się z 70 procent wody i 30 procent białek roślinnych. - Taki wydrukowany, surowy kotlet wyglądał dość obrzydliwie - przyznaje rozmówca Marty Zinkiewicz. - Po usmażeniu smakował jak mięso, ale wyglądał jak podeszwa - dodaje.
Jedna z izraelskich firm, jest odpowiedzialna za rewolucję jeśli chodzi o druk 3D jedzenia. - Ich produkty trafiają do restauracji na całym świecie. Wszystkie ich kotlety i kiełbaski są wegańskie - podkreśla ekspert. - Opracowali drukarkę 3D z trzema "tuszami" - jeden z nich to "krew", drugi to "mięśnie", a trzeci to "tłuszcz". Drukując z tych trzech tuszy są w stanie odtworzyć smak mięsa i całkowicie oddać strukturę - dodaje.
Z pewnością jedzenie z drukarek 3D jest rozwiązaniem etycznym i ekologicznym. Już w 2018 roku prognozowano, że rynek druku żywności w 3D do 2023 roku wzrośnie o ponad 38 procent. Dziś drukarka 3D w każdej kuchni pozostaje jednak w sferze marzeń. To wciąż drogi sprzęt.
Jedzenie z drukarki 3D w służbie dietetyki i medycyny
Wiele zastosowań dla druku 3D w kuchni, medycynie czy dietetyce widzi Paweł Mirosz, doradca ds. prawa żywnościowego w Kancelarii DZC. - Jedzenie z drukarek 3D może być przyszłością, jeśli chodzi o personalizację jedzenia, personalizację żywności. Mamy tutaj wiele możliwości, kilka ciekawych zastosowań tej żywności 3D np. przy żywności spersonalizowanej dla osób starszych czy osób chorych, które mają problemy z żuciem, przełykaniem - zaznacza specjalista. - Tak żywność może być pomocna dla osób np. walczących z nadwagą. Produkując takie jedzenie możemy zadbać o kontrolę sytości, proces produkcji pozwala na np. wydłużenie procesu trawienia danego produktu czy długości żucia go - dodaje.
18:49 czwórka sztuka jedzenie 15.05.2022.mp3 Jedzenie z drukarek 3D to ciekawostka, fanaberia czy może przyszłość? (Sztuka jedzenia/Czwórka)
Paweł Mirosz zauważa również możliwości użycia jedzenia z drukarki 3D przy suplementacji czy w gabinetach dietetyków. Dodatkowo wprowadzenie drukarek 3D do gospodarstw domowych może przyczynić się do ograniczenia marnowania żywności w naszych domach. Dzięki drukarkom możemy przetworzyć produkty, które już nie są dla nas atrakcyjne.
Druk jedzenia - jedynie ciekawostka?
Paweł Ślusarczyk z Centrum Druku 3D uważa, że druk 3D jedzenia to tylko ciekawostka. - To wynika przede wszystkim z przepisów prawa żywnościowego, które w różnych krajach są różne, a dodatkowo regulowane są przez prawo unijne. - W naszym kraju wprowadzenie druku 3D jedzenia byłoby to bardzo problematyczne - podkreśla. - Niezbędne byłyby liczne pozwolenia, certyfikaty, przez co taki druk mógłby się okazać nierentownym - dodaje.
Gość Czwórki zdradza, że Centrum Druku 3D w latach 2018-19 prowadziło autorski projekt, w ramach którego powstała biodrukarka, urządzenie, które tworzy struktury przestrzenne z materiałów hydrożelowych, które mogą służyć do hodowli komórkowej. - Odkryliśmy, że od strony technologicznej, może być to drukarka do żywności - opowiada. - Jeśli hydrożel zamienimy na pastę, czekoladę, masę cukrową to technologicznie jest to ta sama rzecz. Zaczęliśmy rozmawiać z restauratorami, cukiernikami. Rozpoczęliśmy takie małe badanie rynku - dodaje.
Niestety praktycy zajmujący się gastronomią uświadomili konstruktorów, że w kuchni ich wynalazek nie rozwiązuje problemów, a generuje kolejne. - Cukiernicy zwracali uwagę np. na wydajność. Druk 3D trwa kilka, kilkanaście minut. Na potrzeby restauracji to zbyt długo. Druk 3D z czekolady też przynosi wiele wyzwań, a w dodatku produkt, który otrzymujemy nie jest gładki, a do takich przyzwyczajeni są klienci. Fantazyjne struktury z mas cukrowych można kupić, więc drukarka nie jest potrzeba - dodaje.
Oczywiście jedzenie z drukarki 3D może być ciekawym chwytem marketingowym. Taka informacja z pewnością przyciągnie niejednego klienta do lokalu gastronomicznego.
Są już na świecie restauracje, które polegają wyłącznie na drukarkach 3D. W londyńskiej Food Ink wszystko - od menu po sztućce i żywność - jest produkowane tą metodą.
Kalifornijska Melisse, w Santa Monica, serwuje francuską zupę z grzankami wydrukowanymi z proszku o smaku cebuli. Prestiżowa Enoteca w Barcelonie proponuje zaś menu wykwintnych dań wykreowanych w drukarce Foodini. Paweł Ślusarczyk ocenia, że w każdym z dużych miast Polski na rynku też jest miejsce na 1-2 takie restauracje.
***
Tytuł audycji: Sztuka jedzenia
Prowadzi: Marta Zinkiewicz
Gość: Paweł Ślusarczyk (Centrum Druku 3D)
Data emisji: 15.05.2022
Godzina emisji: 13.14
pj