Grunge - na czym polegał fenomen sceny Seattle?

Ostatnia aktualizacja: 23.11.2023 11:05
Flanelowe koszule, ciężkie buty, włóczkowe czapki i długie włosy. Wszystko to było zewnętrznym symbolem buntu i wiązało się z popularnym w latach 90. kierunkiem muzycznym grunge. Zespoły takie jak Nirvana czy Pearl Jam eksponowały swoją niezależność od muzycznego mainstreamu. W Czwórce sprawdzamy, jak to się stało, że grupy z Seattle na stałe wpisały się w historię światowej muzyki. 
Grunge podbijał świat m.in. dzięki takim zespołom jak Pearl Jam.
Grunge podbijał świat m.in. dzięki takim zespołom jak Pearl Jam.Foto: Danny Clinchmat. promocyjne
  • W latach 90. w amerykańskim mieście Seattle narodził się nowy styl muzyczny - grunge.
  • Jego twórcami były takie grupy jak Nirvana, Pearl Jam czy Alice in Chaince.
  • Wraz z Piotrem Jagielskim, autorem książki "Grunge. Bękarty z Seattle", przypominamy ten popularny w muzyce i modzie styl. 

Na początku lat 90. oczy świata muzycznego były zwrócone na nieznane szerzej miasto w USA. Seattle - to tam narodził się grunge, który stał się przełomowym nurtem nie tylko muzycznym, ale i społecznym lat 90. na całym świecie. Muzyka i teksty takich zespołów jak Nirvana czy Pearl Jam były głosem nowego pokolenia.

Seattle - wylęgarnia talentów. Zaczęło się od... nudy

Fenomen Seattle, jako miejsca narodzin nowej sceny muzycznej, do dziś intryguje. Jak przekonuje Piotr Jagielski, autor książki "Grunge. Bękarty z Seattle", wszystko się wzięło z nudy. - W latach 80. nie działo się tam nic i może to jest kluczowe. W okolicznych, mniejszych miastach dorastają znudzeni nastolatkowie. Nie za bardzo mający co zrobić ze sobą i z wolnym czasem. Nie mający przed sobą wielkich perspektyw życiowych. Raczej grozi im powtórzenie drogi życiowej ich rodziców zatrudnionych w zakładach Boeinga lub tartakach, które w tamtym czasie też upadały - tłumaczy gość Czwórki.

- To też nie było miejsce, do którego przyjeżdżałyby gwiazdy. Jeśli więc dzieciaki chciały iść na koncert, to raczej same musiały go sobie nie tylko zorganizować, ale też zagrać - zauważa. - Do tego dochodzi depresyjna pogoda, więc schodzi się do piwnicy z kumplami, zakłada się kapelę i gra. Jest to nieco karykaturalna wersja tej opowieści, ale coś w tym pewnie jest, że zaczęło się z nudy, z tej osobności Seattle i być może też z pogody.

Piotr Jagielski, autor książki "Grunge Bękarty z Seattle" w Czwórce. Piotr Jagielski, autor książki "Grunge Bękarty z Seattle" w Czwórce.

Grunge - "załoga we własnym sosie"

Może te wszystkie okoliczności złożyły się na to, że to właśnie scena Seattle, a nie scena np. Minneapolis albo Cleveland wybuchła i stała się takim fenomenem. Do tego doszło wydawnictwo Sub Pop, które założone zostało przez fanatyków muzyki i niespełnionych muzyków, którzy strasznie chcieli spróbować coś zrobić w tej branży.

- Jeśli nie mogą grać na instrumentach w kapelach, to może będą wydawać płyty zespołów, które zakładali ich kumple i kumple ich kumpli. To wszystko było takim lokalnym przedsięwzięciem przyjacielskim - tłumaczy Jagielski. - Tak naprawdę to, co nazywamy nieco szumnie grungem, w gruncie rzeczy na początku było grupą kilkunastu znajomych, którzy spotykali się w tych samych klubach i zasadniczo łączyła ich raczej geografia niż jakieś większe ideologiczne założenie.

Źr. Youtube/Nirvana - Smells Like Teen Spirit (Official Music Video)

Nirvana i Kurt Cobein - głos nowego pokolenia

Kluczowe dla rozwoju nowej sceny muzycznej był zespół Nirvana z Kurtem Cobainem na czele. - To spowodowało, że ta scena wybuchła z taką siłą. Lider Nirvany miał niezwykłą lekkość i łatwość w pisaniu piosenek ostrych, pełnych bardzo nieradiowych elementów, o dużej wrażliwości beatlesowskiej i wpadających w ucho - opowiada rozmówca Kamila Jasieńskiego. - To Nirvana "pociągnęła” inne zespoły. Dzięki niej uwaga całego świata, mediów i wytwórni płytowych skupiła się właśnie na tym mieście na samym końcu świata. Nagle wszyscy zaczęli zjeżdżać do Seattle w poszukiwaniu kolejnej Nirvany i kolejnej kapeli, która przyniesie fortunę.

Źr. Youtube/Pearl Jam - Alive (Official Video)

Niezależność i flanelowe koszule 

Do najsłynniejszych zespołów tamtych lat należały m.in. Pearl Jam, Alice in Chaince czy Soundgarden. Wszystkie one mimo showbiznesowego zainteresowania podkreślały i znaczyły swoją artystyczną niezależność. To również grungowe zespoły i ich wokaliści, chcąc nie chcąc,  wyznaczali trendy nie tylko muzyczne, ale także w stylu ubierania się. Grunge to długie włosy, flanelowe koszule i swoboda. Jak zauważa Piotr Jagielski, to była antymoda, która paradoksalnie stała się obowiązującą modą.

- Koszule flanelowe wzięły się z Seatlle, bo tam wszyscy je nosili, bo było zimno i pracowali w tartaku. Były też tanie - więc to było naturalne - tłumaczy gość Czwórki.

Źr. Youtube/Alice In Chains - Would? (Official HD Video)

- Opowieść o tych zespołach, to dla mnie historia tego, jak powstaje coś w sposób naturalny, spontaniczny i oddolny. W ogóle nie kierując się rachunkiem zysków i strat, ani tym, czy się komuś coś spodoba, czy nie, nagle zostaje zawłaszczone przez machinę medialno-pop-kulturową-biznesową i przez to zostaje "wypluty" - dzieli się refleksją Piotr Jagielski. - Kończy się ta opowieść dosyć tragicznie. Jak wiemy, większość głównych bohaterów odchodziła w tragicznych okolicznościach. Bezsprzecznie jednak zostawili po sobie trwały ślad, a grunge był przełomem, który zmienił oblicze muzyki na całym świecie 

 

Posłuchaj
30:43 CZWORKA?pierwsze Słyszę - grunge_wszystko_2023_11_22-09-10-35.mp3 O fenomenie sceny muzycznej Seattle i grungu opowiada Piotr Jagielski, autor książki "Grunge. Bękarty z Seattle" (Pierwsze Słyszę/Czwórka)

Zobacz także: 

***

Tytuł audycji: Pierwsze słyszę

Prowadzący: Kamil Jasieński

Gość: Piotr Jagielski (autor książki "Grunge. Bękarty z Seattle")

Data emisji: 22.11.2023

Godzina emisji: 9.15

aw/pg

Czytaj także

Winylowe białe kruki: Nirvana i "MTV Unplugged in New York" w Czwórce

Ostatnia aktualizacja: 16.03.2022 11:20
W kolejnej odsłonie cyklu "Białe Kruki", Damian Sikorski opowiada o najcenniejszych wydaniach płytowych. Tym razem bohaterem audycji jest album o płycie "MTV Unplugged in New York" grunge'owego zespołu Nirvana.​ - Nirvana do dziś jest jednym z najpopularniejszych zespołów i jest słuchana przez kolejne pokolenia fanów - mówi dziennikarz. 
rozwiń zwiń