Up To Date Festival 2020. Set Harpera na wielki finał
15:58 czwórka pierwsze słyszę 30.11.2020 techno.mp3 O książce "30 lat polskiej sceny techno" opowiada Artur Wojtczak (Pierwsze słyszę/Czwórka)
W sprzedaży już pojawiła się ta długo wyczekiwana publikacja pod redakcja Radosław Tereszczuka, Łukasza Krajewskiego i Artura Wojtczaka. Zajedziemy w niej m.in. opowieści 200 osób związanych z polską sceną elektroniczną na przestrzeni ostatnich 30 lat.
Praca
- Prace nad tą książką trwały dość długo. Pomysł na tę publikację zrodził się w głowie Radka Tereszczuka, który po latach imprezowania pomyślał, że warto oddać hołd i świadectwo tej scenie i ludziom na niej obecnym - mówi Artur Wojtczak. - Radek, w pierwszym okresie, kiedy mnie jeszcze nie było w zespole redakcyjnym, przygotował listy, odezwy do około 200-250 osób, didżejów, producentów, promotorów, ludzi festiwali, sceny undergroundowej. To spotkało się z dużym entuzjazmem, wszyscy byli zachwyceni pomysłem. Jednak dość długo trwało ściąganie prac od ludzi. Ludzie muzyki mieli za zadanie przesłać nam luźno spisane wspomnienia, felietony. Wysyłane były przypomnienia. Jednak zachwyt wygasł, nie każdy potrafił napisać, nie każdy chciał, niektórzy się wycofywali - dodaje.
Posłuchaj:
Po zebraniu materiałów, redaktorzy przystąpili do prac. Stworzyli wielki plik w exelu, by monitorować postęp prac. - Redagowaliśmy, odsyłaliśmy, odrzucaliśmy, akceptowaliśmy - wspomina gość Kamila Jasieńskiego. - Część tekstów nie przeszła sita redakcyjnego, były wtórne, nieciekawe - dodaje.
Tom
Po latach pracy powstał wielki tom - ponad 850 stron. - Książka jest większa niż zakładaliśmy - przyznaje redaktor. - Udało nam się zebrać więcej pieniędzy, dlatego też znalazły się w niej materiały, których publikacji nie braliśmy pod uwagę.
Krakowianka od Tricky'ego. Marta Złakowska śpiewa z legendą trip-hopu
Mały krok od punkrocka
W przypadku polskich słuchaczy i wykonawców muzyki elektronicznej pierwsza styczność z elektroniką to poznanie twórczości The Prodigy.
- Jest kilku didżejów, którzy przeszli do subkultury techno wprost wręcz z kultury punkowej - zdradza gość Kamila Jasieńskigo. - Nic w tym dziwnego, bo te nurty muzyczne wiele łączy: jakaś taka rebelianckość czy zadziorność. Zmieniły się brzmienia i część osób odnalazła się w nowych rytmach - dodaje. - Do dziś mamy kilku didżejów, którzy przeszli z tego środowiska. Jest też sporo osób, które zakochały się w elektronice od momentu powstania The Prodigy.
Ale nie tylko rock i punk mieszały się z muzyką elektroniczną. - Hiphop i house były w pewnym momencie naczyniami połączonymi - dodaje.
Podróże
Dwa miasta dla polskiej sceny techno miały ogromne znaczenie: Londyn i Berlin - to tam polscy didżeje jeździli kupować płyty.
- Polskie radiostacje wolno przyzwyczajały się, że świat muzyki i kultury popularnej się zmienia - podkreśla gość Czwórki. - Pamiętam, gdy kilka lat temu miałem wywiad z Kayah i rozmawialiśmy o jej płycie z 1995 roku , gdzie miała dwa remiksy w stylu jungle
ona zwróciła mi uwagę , że wtedy cała Europa żyła już nagraniami tanecznymi. A w Polsce, w radiostacjach panował rock i ciągle było to samo. Trudno się było przebić. Jedna z niewielu osób, które jako pierwsze implementowały tę kulturę i pierwsze nagrania był Bogdan Fabiański- przemycał pierwsze nagrania housowe.
Kuba Sojka i muzyczny wieczór z "mieszaninami" z Berlinem
Kluby dziś
Z wielu wypowiedzi w książce przebija też nostalgia, lekkie narzekanie. - Dziś jest po prostu inaczej - mówi Artur Wojtczak. - Odczuwanie muzyki kiedyś było bardziej intensywne, muzyka była bardziej euforyczna, a dostępność imprez i muzyki nie była tak powszechna, jak chwilę temu przed pandemią - ocenia.
Dziś światowa czołówka muzyki elektronicznej grywa w Polsce w weekendy.
Siasia - 30 Lat Polskiej Sceny Techno (30.04.2020)/Siasia & Dirty Stuff Records
***
Tytuł audycji: Pierwsze słyszę
Prowadzi: Kamil Jasieński
Gość: Artur Wojtczak (redaktor publikacji "30 lat polskiej sceny techno")
Data emisji: 30.11.2020
Godzina emisji: 8.29
pj