- Bardzo uważałem, żeby nie używać zbitki Polska B, moim zdaniem ona jest pejoratywna - mówi Marcin Kołodziejczyk autor książki pt. "B. Opowieści z planety prowincja". - To wymysł poprzednich czasów, kiedy tak określano tę biedną, niezbyt rozgarniętą myślowo Polskę. W tej chwili, moim zdaniem, takie rozróżnienia nie istnieją, natomiast to B pozostało - dodaje.
Może się tak wydarzyć, że ktoś obrazi się na autora za tę prowincję. On sam nie bierze za to odpowiedzalności, przyzwyczaił się juz do tego, że nie wszyscy go kochają.
Swoje opowieści o B Kołodziejczyk zamknął w zbiorze reportaży. - Założenie było takie, że ta książka musi "się dziać" - wyjaśnia autor. - O 5-6 rano wsiadałem do pierwszego lepszego pociągu na Dworcu Wschodnim. Podsuchiwałem swoich bohaterów - dodaje.
Opowieści Marcina Kołodziejczyka nie są gazetowymi reportażami, to raczej urywki z podróży, historie, których się słucha. Ciekawy jest również język, którym posługuje się autor. O książce "B. Opowieści z planety prowincja" i literaturze, na której wychowywał się autor dowiesz się więcej słuchając załączonej audycji "Stacja Kultura".
(pj)