- Nie zapomnę odgłosu musowania morza - przyznaje w rozmowie z Dominiką Klimek. - Gdy się rozpuszcza lód, gdy łom lodowy idzie na wodę, uwalniają się pęcherzyki powietrza, które się zamroziły tysiące, a może miliony lat temu. To brzmi jak szampan albo woda sodowa - opisuje.
W "Ortodromie" Mateusz Janiszewski opisał zimny antarktyczny świat. I choć wraz z towarzyszami podróży nie osiągnął celu, jakim była Georgia Południowa, archipelag należący do Antarktyki, to odnalazł pewne uczucie, które każdy czytelnik, po lekturze "Ortodromy", może nazwać sam.
Mateusz Janiszewski Założenia, które robimy sobie w życiu przeszkadzają nam doświadczyć tego życia. Dużo energii poszło na to, żeby się tych założeń pozbyć i o tym też jest ta książka.
- Pokazałem kawałek świata, w którym nigdy wcześniej nie byłem, zawsze jeździłem do Azji - wspomina autor. - Taka wyprawa jest bardzo mecząca, a wyruszając na tę wyprawę nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo mecząca będzie ta konkretna. Jak zwykle okazało się, że nic nie wiem i na dodatek mam bardzo dużo niepotrzebnych, wstępnych założeń - dodaje.
Uczestnicy jachtowej wyprawy na Antarktydę chcieli powtórzyć szlak rejsu z 1914 roku. Ten nieznany i zabójczy świat wciąż pociąga. - Sens tego, że się tam jeździ polega na tym, że się nie da tego pokazać, opowiedzieć o tym, nie da się zrobić zdjęcia - wyjaśnia Janiszewski.
O czym jest ta książka? Czego doświadczył jej autor płynąc na Antarktydę? Czy książka jest pamiętnikiem z podróży czy czymś zupełnie innym? O tym w rozmowie z "Faktofonii".
***
Tytuł audycji: "Faktofonia"
Prowadzi: Dominika Klimek
Gość: Mateusz Janiszewski (pisarz, autor reportażu "Ortodroma")
Data emisji: 25.06.2018
Godzina emisji: 19.15
pj/kd