W sieci pojawia się coraz więcej plotek na temat Grand Theft Auto VI. To, że gra powstaje, nie powinno nikogo dziwić. Rockstar znany jest z tego, że mimo procesu produkcji potrafi dotrzymać tajemnicy, a informacje o nowej grze są odpowiednio dawkowane. Szok wywołała ukryta wiadomość od rzekomego pracownika firmy, która świadczy o tym, że w GTA VI będziemy poruszać się po trzech miastach!
"GTA VI LS VC LC" - taki komunikat ujrzał światło dzienne. Jeżeli plotka okaże się prawdą, będziemy mieli do czynienia z największą grą, jaka kiedykolwiek powstała.
LS to skrót od Los Santos, czyli miasta, po którym mogliśmy poruszać się w GTA V. VC to nic innego jak Vice City, którego klimat nawiązuje do szalonych lat osiemdziesiątych rodem z "Policjantów z Miami". LC to klasyczne Liberty City - miasto wzorowane na Nowym Jorku, które ostatni raz mogliśmy odwiedzić podczas premiery GTA IV.
Co ciekawe, mimo że komunikat, który pojawił się na łamach serwisu Glassdoor wciąż pozostaje w strefie plotek, ma on pokrycie z informacją, którą niedawno podało Rockstar. Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że w najnowszej odsłonie gangsterskiego cyklu ma się pojawić „kilka dużych miast”. Jeżeli rzeczywiście deweloperzy zamierzają aż tak podnieść poprzeczkę dla konkurencji, trudno znaleźć jakikolwiek projekt będący w stanie przebić tak ogromne przedsięwzięcie. Rozmiar mapy GTA V wynosił 74 kilometry kwadratowe, co już stanowiło ogromną powierzchnię do zabawy. Wszystko wskazuje na to, że twórcy chcą pokonać obecnego lidera wielkiego wirtualnego świata, czyli Wiedźmina 3. CD PROJEKT RED oddało w nasze ręce słowiańskie tereny o łącznej powierzchni 132 kilometrów kwadratowych. Tym samym wystarczy, aby w GTA VI pojawiły się trzy ulubione miasta, a każde z nich miałoby rozmiar Los Santos. Rekord jest murowany, ale na ile znam Rockstar, na pewno twórcy na tym nie poprzestaną.
Kiedy pojawiły się pierwsze wzmianki o Grand Theft Auto VI, gracze zabrali głos na temat tego, w których miastach mogłaby dziać się akcja. Zakochani we Florydzie gloryfikują Vice City. Zwolennicy przyziemności i bliższej nam wschodniej kultury optują za klasycznym Liberty City, a rozkochani w GTA V chętnie zostaliby w Los Santos. Ciekawe czy przy ogromnej skali przedsięwzięcia twórcy zdecydują się także na równie bogaty rozwój postaci, jaki miał miejsce w San Andreas.
Z niecierpliwością czekamy na potwierdzenie lub zdementowanie informacji.
Łukasz 'JeffreJ' Chmiel