Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 11.05.2010

Unia Europejska kupiła sobie spokój

Profesor Cezary Wójcik ze Szkoły Głównej Handlowej uważa, że przyjęty ostatnio pakiet ratunkowy dla strefy euro powinien znacząco pomóc państwom, zagrożonym kryzysem.

- Ta pomoc nie zwalnia krajów strefy euro z obowiązku konsolidacji finansów publicznych - podkreśla w "Sygnałach Dnia" profesor Cezary Wójcik ze Szkoły Głównej Handlowej. Podkreslił, że jeśli państwa nie podejmą tych działań, pakiet ratunkowy nie wyciągnie ich z kryzysu.

Specjalny fundusz antykryzysowy dla państw strefy euro, które popadły w tarapaty finansowe, ma wynosić 750 miliardów euro. Z tej kwoty 500 miliardów to pieniądze europejskie, natomiast do 250 miliardów euro zaoferował Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Cezary Wójcik, który był szefem Biura Integracji ze strefą euro Narodowego Banku Polskiego, powiedział, że Polska, która jest jednym z młodszych członków Unii Europejskiej, ma niewielki udział w pakiecie. Jego zdaniem, obecna sytuacja może opóźnić wejście naszego kraju do strefy wspólnej europejskiej waluty.

Specjalny fundusz ratunkowy ma zagwarantować stabilność finansową w Europie i zapobiec rozlaniu się kryzysu greckiego na pozostałe kraje. Fundusz mają zasilać gwarancje kredytowe bądź dwustronne pożyczki krajów strefy euro udzielane państwom w potrzebie. Na fundusz będą składać się też pieniądze pożyczane przez Komisję Europejską na rynkach, przy gwarancjach unijnego budżetu.

(ag)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Profesor Cezary Wójcik, Szkoła Główna Handlowa. Dzień dobry, panie profesorze, witamy.

    Prof. Cezary Wójcik: Dzień dobry.

    K.G.: Operacja zaiste musiała być dosyć niezwykła, skoro nadano jej kryptonim „Szok i Trwoga”. Ale w wyniku tej operacji powstał europejski mechanizm stabilizacyjny mający pomóc krajom Eurolandu w wychodzeniu z kryzysu takiego, jaki w tej chwili dotknął Grecji. Tak się zastanawiałem, jeśli internauci pod koniec roku będą mieli za zadanie wytypowanie najpopularniejszej liczby roku 2010, to chyba będzie to 750, prawda?

    C.W.: No tak, bo pakiet rzeczywiście...

    K.G.: 750 miliardów euro.

    C.W.: Pakiet opiewa rzeczywiście na 750 miliardów euro – 500 miliardów zadeklarowały kraje członkowskie strefy euro, 250 miliardów do Międzynarodowy Fundusz Walutowy, więc kwota jest ogromna. Ale musimy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze – że te pieniądze to na razie nie są realne pieniądze, które gdzieś zostały przelane na jakieś konto, prawda?

    K.G.: No właśnie, to nie jest jakaś gotówka w sejfie, prawda?

    C.W.: To nie jest żadna gotówka w sejfie. Na razie to jest zobowiązanie poszczególnych partnerów, czyli krajów członkowskich strefy euro, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej, że są gotowe do wyłożenia takich pieniędzy, gdyby taka potrzeba zaszła. I drugi element, który łączy się z ostatnią częścią tego mojego zdania, że cały sens tego pakietu polega na tym, żeby z tych pieniędzy nie musieć korzystać.

    K.G.: Jeszcze wracając do pierwszej części tego, o czym pan mówi, a więc tak – 60 miliardów euro to jest na kredyty dla zagranicznych krajów od Komisji Europejskiej, 440 miliardów od krajów euro w formie pożyczek lub gwarancji kredytowych koordynowanych przez Brukselę i 250 miliardów euro, no, tyle gotowy jest wyłożyć Międzynarodowy Fundusz Walutowy. No wiadomo, najlepiej by było, gdyby z tego nie korzystać, ale...

    C.W.: No, miejmy nadzieję, że nie będziemy korzystać, chociaż może się tak zdarzyć, bo przed nami jeszcze wiele niewiadomych, wiele zagrożeń. Ale chciałbym tu dodać jeszcze jedną taką rzecz, o której się troszeczkę mniej mówi, mianowicie jest jeszcze jeden element tego pakietu, a mianowicie deklaracja Europejskiego Banku Centralnego, że będzie, jeśli zajdzie taka potrzeba, interweniował na rynkach obligacji poszczególnych krajów członkowskich...

    K.G.: Czy to była jego podstawowa rola do tej pory?

    C.W.: To nie jest podstawowa rola banku centralnego w ogóle, ale znajdujemy się w takim czasie, kiedy wszystko jest możliwe, chociaż mamy doświadczenia rezerwy federalnej, czyli Banku Centralnego Stanów Zjednoczonych, banku Anglii, które takich interwencji dokonują. Europejski Bank Centralny do tej pory tego nie robił, natomiast teraz zadeklarował, że będzie gotowy takie operacje przeprowadzać. I w moim przekonaniu ten element, chociaż o nim się mówi najmniej, jest chyba tym, który w największym stopniu stabilizuje sytuację przynajmniej w tym krótkim okresie.

    K.G.: Ten pakiet stabilizacyjny to – jak mawiają fachowcy – próba kupienia sobie trochę czasu. Zgodzi się pan z tą opinią?

    C.W.: Tak można powiedzieć, dlatego że podstawowy problem jednak jest taki, że jesteśmy w kryzysie fiskalnym, wiele krajów nie tylko w strefie euro, ale na całym świecie, boryka się z problemami fiskalnymi i to jest podstawowe źródło tych wszystkich zaburzeń. Jeżeli tego źródła, z tym źródłem, z tym problemem sobie nie poradzimy, no to żaden pakiet pomocowy nie będzie mógł pomóc. Kupujemy sobie czas, stabilizujemy sytuację, rozpościeramy parasol ochronny nad gospodarką, jak długo to będzie trwało, trudno powiedzieć, ale wszystkie kraje powinny podjąć teraz działania zmierzające do konsolidacji finansów publicznych.

    K.G.: Mówimy o krajach strefy euro. Polska w tej strefie jeszcze nie jest. Żeby zobrazować wielkość, z jaką oto mamy do czynienia, owe 750 miliardów euro to jest mniej więcej 3 biliony złotych, jeśli liczyć po 4 złote za euro, 4 złote i 3 grosze zdaje się jest kurs zamknięcia wczorajszy. Dla porównania: w 2008 roku produkt krajowy brutto naszego kraju wynosił 1 bilion 270 miliardów, czyli to jest 2,5 raza więcej. Ale zostawmy liczby. Jaki mamy udział w tym mechanizmie? Czy w ogóle żadnego w tej chwili? No bo jesteśmy poza euro.

    C.W.: Z tego, co wiemy, na razie te informacje, które do nas docierają, są ograniczone, bo to zaledwie w niedzielę wszystko się wydarzyło, ogłoszone zostało wczoraj. Więc na razie nie znamy szczegółów. Z tego, co wiemy, to Polska jakiś udział w tym pakiecie ma, ale on jest nieznaczny. Po pierwsze dlatego, że Polska nie jest w strefie euro, więc nie jest bezpośrednio dotknięta tymi problemami, chociaż w pośredni sposób tak, a po drugie – że Polska nadal jednak nie jest jeszcze takim najsilniejszym krajem Unii Europejskiej, także finansowo, więc proporcjonalnie udział Polski jest mniejszy.

    K.G.: A to, co się dzieje w tej chwili, jaki będzie miało wpływ na ewentualną decyzję wprowadzenia euro w Polsce? To jest kwestia przesunięcia w czasie, jak rozumiem, taki najprostszy wniosek chyba się nasuwa.

    C.W.: To może oznaczać przesunięcie w czasie tych planów wejścia do strefy euro z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że kraje członkowskie strefy euro mogą być mniej gotowe do tego, żeby przyjmować kolejnych członków, chociaż 1 stycznia może się w strefie euro pojawić Estonia, ale to jest malutki, malutki kraj, w zasadzie państwo-miasto, można byłoby tak powiedzieć, ale także ze względów fiskalnych Polski. Pamiętajmy, że Polska ma deficyt budżetowy w okolicach 7% PKB, wzrost gospodarczy na świecie prawdopodobnie nie będzie przyspieszał tak jak do tej pory tego oczekiwaliśmy, a to będzie miało wpływ także na Polskę. On nie będzie przyspieszał także ze względu na tę sytuację fiskalną, która obserwujemy, i ze względu na to, że poszczególne kraje będą konsolidować swoje finanse publiczne, a to będzie schładzać gospodarkę. No i to będzie oznaczało, że Polska będzie miała kłopoty ze spełnieniem kryteriów z Maastricht. Ale...

    K.G.: No, chyba że ktoś nie zauważy, jak to było w przypadku Grecji, że nie spełnia warunków.

    C.W.: No tak, rzeczywiście w przypadku Grecji była taka sytuacja, ale myślę, że drugi raz coś takiego się nie pojawi, a poza tym Polska jest chyba jednak bardziej wiarygodna, jeśli chodzi o statystyki i to bardzo dobrze. Natomiast dla Polski to jest... ważne rzeczy rzeczywiście się dzieją i powinniśmy to obserwować i wyciągać z tego wnioski. I myślę, że jeżeli te wnioski wyciągniemy i będziemy prowadzili odpowiednio mądrą politykę, to w momencie, kiedy Polska w strefie euro się znajdzie, niezależnie od tego, kiedy to będzie, to mamy szansę na to, żeby to uczestnictwo było dla Polski korzystne.

    K.G.: Ten europejski mechanizm stabilizacyjny to jest kwestia dosłownie ostatnich dni. A jak to się ma do pomocy oferowanej Grecji?

    C.W.: Więc to jest...

    K.G.: Czy to się łączy, czy to się ma zmieścić ta pomoc dla Grecji w tych 750 miliardach, czy to jest coś osobnego?

    C.W.: Tutaj muszę powiedzieć, że tego nie wiem dokładnie, bo – tak jak powiedziałem – te informacje, które do nas dotarły, do tej pory one jeszcze są niepełne. Ale wygląda na to, że to jest jakby dodatkowy pakiet poza tymi kwotami, które zostały zadeklarowane dla Grecji, a tam także kwoty były niebagatelne. Więc w sumie ta akcja pomocowa jest znaczna. I miejmy nadzieję, że to ustabilizuje sytuację na jakiś czas, ale nie ma takiej pewności. Wczoraj rynki przyjęły tę informację bardzo optymistycznie, ale musimy pamiętać, że w takich momentach zarówno fale pesymizmu, jak i fala optymizmu są znacznie większe niż to jest uzasadnione, więc poczekajmy jeszcze chwilkę.

    K.G.: No ale tak się składa, że przy okazji stworzenia tego mechanizmu stabilizacyjnego właściwie już wcześniej, kiedy pojawił się problem Grecji, na jaw wyszły... hm, ja wiem, może to dobry zwrot: narodowe egoizmy.

    C.W.: No właśnie...

    K.G.: Niemcy nie mają ochoty płacić Grekom emerytur. A w ogóle niby dlaczego kosztem niemieckiego podatnika ma ratować się jakieś kraje?

    C.W.: No właśnie, to nie tylko dotyczy Niemców, ponieważ ja się tym...

    K.G.: Ale największy płatnik w sumie.

    C.W.: To prawda, ale nie dotyczy tylko Niemców, tutaj powinniśmy o tym zawsze pamiętać. Ja się zajmuję tą sprawą, wobec tego wiele osób ze mną na ten temat rozmawia i także Polacy mówią: a dlaczego mamy płacić za Grecję, za to, że zaniedbali swoją politykę gospodarczą, że przechodzą tak wcześnie na emeryturę i tak dalej, i tak dalej. Więc to jest problem Europy, znaczy problem Europy polega na tym, że mamy jeszcze bardzo mały stopień unii politycznej. I wprawdzie jest tak, że to politycy mają, jak ostatnio mogliśmy obserwować, problemy z przygotowaniem takiego pakietu i to było powszechnie krytykowane, ale musimy pamiętać, że to nie sami politycy są świadomi tego, że musimy działać w sposób skoordynowany, ale oni mają problemy z wytłumaczeniem tego swoim poszczególnym elektoratom. I to dotyczy Niemiec, dotyczy Polski, dotyczy także innych krajów Unii Europejskiej.

    K.G.: No, Angela Merkel już płaci – wybory do jednego z parlamentów w jednym z landów zakończyły się jej porażką, no bo Niemcy nie mają ochoty płacić na rzecz, no, w sumie obcego kraju tak na dobrą sprawę.

    C.W.: No właśnie, więc... Tak jest. I miejmy nadzieję... To znaczy to, co obserwujemy teraz, to być może jakiś taki historyczny moment, kiedy ta unia polityczna się zacieśnia i te mechanizmy koordynacji i centralizacji polityki gospodarczej następują. Więc w tej sytuacji, którą obserwujemy, możemy widzieć jakby dwa elementy: jeden – że to wielki kryzys Unii Europejskiej i strefy euro i test ostateczny na to, że ten mechanizm czy ten obszar nie będzie funkcjonować, ale drugi jest taki, że dzisiaj rodzą się mechanizmy, które być może w przyszłości sprawią, że strefa euro będzie funkcjonować sprawnie. Czy tak będzie, zobaczymy, ale głęboko wierzę, że tak może być.

    K.G.: A może taki mechanizm trzeba było wymyślić wtedy, kiedy powstawała strefa euro?

    C.W.: No, mówiono o tym i wielu ekonomistów o tym mówiło. I myślę, że i elity polityczne i gospodarcze Unii Europejskiej były tego świadome. Ale w czasach kryzysu tak naprawdę podejmuje się trudne decyzje. I teraz mamy okazję to obserwować.

    K.G.: Ale czy zatem, nie wiem, Brytyjczycy, Duńczycy, Szwedzi powinni Bogu dziękować, że nie mają euro? To gospodarki silniejsze od naszej przecież.

    C.W.: No, pojawia się rzeczywiście taki argument i te argumenty mają swoje podstawy, ale pamiętajmy o tym, że tak samo jak nie zawsze wszystko co dobre łączy się z euro, tak samo nie wszystko co złe łączy się z euro. Przypomnijmy sobie przypadek Islandii, która niedawno zbankrutowała, a nie była w strefie euro. Pomyślmy sobie o Wielkiej Brytanii, która nie jest w strefie euro, ale przecież ma ogromne problemy fiskalne, niewykluczone, że za jakiś czas, za miesiąc, dwa, trzy będziemy rozmawiać o tym, czy Wielka Brytania nie upadnie. Tak że to nie jest, że to strefa euro sama w sobie jakby generuje te problemy. Problem jest poszczególnych polityk gospodarczych i poszczególnych krajów i ich zdolności do korekty polityki gospodarczej. Natomiast w strefie euro to się wszystko rozpoczęło. Tak naprawdę świat wchodzi w nowy etap kryzysu, w kolejny etap kryzysu i Grecja, która była tym pierwszym krajem, jest symbolem tego etapu. I dzisiaj jesteśmy na samym początku.

    K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Przypomnę państwu: nasz gość – prof. Cezary Wójcik, Szkoła Główna Handlowa.

    (J.M.)