Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 26.05.2010

Kolejnym rządom brakuje determinacji

Władze nie wypełniają w stu procentach planów naprawczych infrastruktury antypowodziowej.

Zdaniem Mirosława Sekuły z PO, byłego prezesa Najwyższej Izby Kontroli zmiany są wprowadzane za wolno oraz brakuje pełnej determinacji kolejnych rządów w realizacji założeń przeciwpowodziowych.

- Zmienia się charakter kontroli NIK - mówi Sekuła. - Wcześniej mówiono, że niektóre przedsięwzięcia w ogóle były niepodejmowane. Teraz uważa się, że zostały niewystarczająco przeprowadzone - dodaje.

- Szkody mogłyby być mniejsze, gdyby nie nadmierna wiara, że wielka powódź nas nie czeka - mówi.

Sekuła powiedział, że wygospodarowane przez rząd 2 mld zł, zostaną przeznaczone na pomoc dla powodzian oraz na "niezbędne naprawy infrastruktury". - Z pewnością nie będzie możliwe naprawienie wszystkich szkód w jednym roku - powiedział.

(łk)

*

  • Zuzanna Dąbrowska: Wracamy do spraw powodzi. Panie pośle, chciałam się odwołać do pana doświadczenia jako prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Izba przygotowywała kilka raportów popowodziowych z bardzo twardymi wnioskami dotyczącymi sytuacji powodziowej w Polsce, walki z powodzią, zabezpieczeń, które powinny być wykonane, a wygląda na to, że znowu była powszechna mobilizacja, powszechna walka, a te zalecenia, które przedstawiała Izba kolejnym rządom, gdzieś utknęły w szufladach.

    Mirosław Sekuła: Tak, Najwyższa Izba Kontroli i za czasów prezesury pana Wojciechowskiego, i wtedy, kiedy ja byłem prezesem Najwyższej Izby Kontroli, i obecnie, kiedy pan Jezierski jest prezesem, cały czas zwraca uwagę w swoich kontrolach na przygotowanie przeciwpowodziowe, na zabezpieczenie przeciwpowodziowe. I właściwie każda ta kontrola mówi, że coś jest nie tak. Ale trzeba też zwrócić uwagę na to, że zmienia się charakter tych zaleceń i jak kiedyś po powodzi z roku 85 czy 97, czy nawet 2001 mówiono o tym, że niektóre przedsięwzięcia w ogóle nie były podejmowane, to teraz jest raczej, że niewystarczająco zostały przeprowadzone. Więc nauki z powodzi roku szczególnie 1997 i 2001 są i one są wdrażane, ale niestety są wdrażane za wolno. A przede wszystkim brakuje determinacji poszczególnych rządów w stuprocentowym wypełnianiu programów przeciwpowodziowych. Programy są dość dobrze opracowywane, ale ich niepełne wykonanie powoduje, że straty są większe.

    Z.D.: A czy to nie jest tak, że zarówno ludzie, mieszkańcy terenów narażonych na powódź, jak i władze i lokalne, i te centralne tak trochę sobie myślą, że a nuż się uda, że jak ogłaszamy w 97 roku powódź stulecia, to już za ich życia i ich dzieci druga taka fala nie przyjdzie? A potem się okazuje, że tak.

    M.S.: Trochę tak było z powodzią w roku 1997, że wtedy tamta powódź okrzyknięta powodzią stulecia, nawet tysiąclecia, spowodowała u niektórych osób i to zarówno tych, które mieszkają na terenach zagrożonych powodzią, jak i pracujących w administracji czy samorządowej, czy rządowej, takie myślenie, że podobny kataklizm w ciągu najbliższych lat nam nie grozi. To zostało rozwiane i tą powodzią z 2001 roku, no i bardzo dotkliwie powodzią w tym roku. Co prawda ona już nie była tak wielkim zaskoczeniem ani dla społeczeństwa, ani dla przede wszystkim służb przeciwpowodziowych, ale jednak wyrządziła szkody, które mogłyby być znacznie mniejsze, gdyby nie nadmierna wiara, że wielka powódź w najbliższym czasie nas nie czeka.

    Z.D.: Gdyby była przygotowana infrastruktura. Panie pośle, premier znalazł 2 miliardy w budżecie. Czy te 2 miliardy w tym roku wystarczą na pomoc dla ofiar powodzi?

    M.S.: To są kwoty, które będzie trzeba przeznaczyć w tym roku na pomoc dla powodzian i pierwsze niezbędne naprawy infrastruktury. Natomiast trzeba sobie zdawać sprawę, że szacunki są dopiero prowadzone strat powodziowych, one już są określane na rząd 10 miliardów złotych, nie milionów, tylko miliardów złotych, a prawdopodobnie po tym, jak zejdzie woda, to dodatkowe szacunki zwiększą tę kwotę. Na pewno...

    Z.D.: Ale to jest kwestia lat. A w tym roku?

    M.S.: Na pewno nie będzie możliwe naprawienie wszystkich szkód w ciągu jednego roku budżetowego. Tak samo jak po powodzi z 1997 roku program usuwania skutków powodzi trwał tak naprawdę pięć lat, więc prawdopodobnie teraz też co najmniej trzy lata taki program powinien być na trzy lata powinien być rozpisany. Ważne, żeby on został konsekwentnie zrealizowany, bo jeżeli będzie konsekwentnie zrealizowany, to wtedy następne powodzie będą znacznie mniejsze straty powodowały.

    Z.D.: Miejmy więc nadzieję na konsekwencję rządu. Dziękuję panu za rozmowę.

    M.S.: Nie liczmy na to, że następnych powodzi nie będzie. Zróbmy wszystko, żeby następne powodzie spowodowały jak najmniejsze straty. Dziękuję.

    Z.D.: Dziękuję.

    (J.M.)