Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.08.2009

Fundament społeczeństwa obywatelskiego

Próby dezawuowania, osłabiania związków to jest spór o to, jak chcemy dzielić się chlebem, czy sprawiedliwiej, czy niekoniecznie.

  • Jakub Urlich: W studiu Polskiego Radia w Gdańsku Janusz Śniadek, Przewodniczący NSZZ Solidarność. Witamy w Sygnałach Dnia.

    Janusz Śniadek: Dzień dobry, Janusz Śniadek.

    Henryk Szrubarz: Panie przewodniczący, kiedy Solidarność zwinie sztandary i przestanie używać nazwy historycznej?

    J.Ś.: Solidarność dzisiaj jest tak samo potrzebna Polsce i Polakom, jak kiedyś, tylko można powiedzieć, że innego rodzaju egzamin jest do zdawania. Zresztą z solidarności, z bycia solidarnym egzamin trzeba zdawać ciągle od nowa. Nie jest się solidarnym raz na zawsze. I to dzisiejsze pokolenia Polaków ma równie trudny do zdania egzamin jak kiedyś, można powiedzieć wówczas był to egzamin w walce o wolność. Dzisiaj rośnie przed nami ogromne pytanie: czy Polacy umieją dzielić się chlebem? To ogromne rozwarstwienie społeczne... Nierówności nie są motorem postępu i jeśli nie zdołamy robić tego sprawiedliwiej, to może zagrozić w ogóle rozwojowi Polski i to potwierdzają różni ekonomiści. Więc jeśli Polacy... jeśli nie zbudujemy silnych związków zawodowych, na tyle silnych, żeby wywalczyły standardy na wzór innych krajów europejskich, to bardzo długo nie dogonimy w poziomie życia Polaków naszych kolegów z krajów rozwiniętych, krajów europejskich bez względu na ciągle rosnące możliwości polskiej gospodarki. Po prostu rozwarstwienie płac będzie rosło.

    H.S.: Panie przewodniczący, pytałem o to dlatego, że o tym mówił gość Sygnałów Dnia o 7.15, Lech Wałęsa, były prezydent, no i pierwszy historyczny przywódca...

    J.Ś.: Tak.

    H.S.: ...Związku Zawodowego Solidarność, który mówił, że właściwie obecna Solidarność to już nie jest to samo, co było jeszcze 29 lat temu, i że właściwie to trzeba zupełnie inaczej działać.

    J.Ś.: Zmienił zupełnie, zupełnie... tak.

    H.S.: Zresztą mówił o tym już wiele lat temu, w latach 90.

    J.Ś.: Przepraszam, że przerywam.

    H.S.: Proszę bardzo.

    J.Ś.: Ja absolutnie nie chcę gorszyć Polski, świata sporami z ojcem Solidarności, ale powtórzę: akurat w tej sprawie, no, nie zgadzam się i powtarzam jeszcze raz z całą mocą: dzisiaj związki zawodowe, dialog społeczny są ogromnie Polsce potrzebne i bez silnych związków zawodowych, jeszcze raz powtórzę, nie wywalczymy Polski sprawiedliwszej, nie będziemy sprawiedliwiej dzielić się chlebem. I ten trudny egzamin z solidarności staje do zdania przed każdym z nas, nie tylko przed młodym pokoleniem. Egzamin z solidarności każdy z nas musi zdawać ciągle od nowa.

    H.S.: A słyszy pan takie opinie: „To nie związkowcy, to zadymiarze”.

    J.Ś.: No tak, słyszę, zresztą można by powiedzieć, że to, co dzisiaj się rozpoczyna, to jest krucjata przeciwko związkom zawodowym. Przy czym ja zwracam uwagę – związki zawodowe to jest fundament demokracji, to jest fundament społeczeństwa obywatelskiego, to są elementarne standardy, już nie będę się na Konstytucję powoływał, która to gwarantuje. A więc te próby dezawuowania, osłabiania związków to jest właśnie spór o to, jak chcemy dzielić się chlebem, czy sprawiedliwiej, czy niekoniecznie.

    J.U.: Ale tegoroczne obchody, rocznica Porozumień Sierpniowych, podpisania tych Porozumień pokazuje, że chyba do takiego pojednania jednak bliżej. Przez wiele lat Lech Wałęsa nie uczestniczył w tych oficjalnych obchodach organizowanych przez Solidarność, w tym roku się zdecydował, chociaż chce stać gdzieś w tłumie, trochę z tyłu.

    J.Ś.: No, oby, oby, ogromnie nam na tym zależało, zawsze robiliśmy wiele, żeby tak się stało. I powiem tak: życie w Polsce w jakiś sposób też kształtują się. No, tym przykładem, kto ma być, jak nie elity? Więc ludzie patrzą na postawy, na zachowania tych liderów i choćby z tego powodu warto byłoby, żeby dawali jak najlepszy przykład.

    H.S.: A kto prowadzi krucjatę przeciwko związkom zawodowym w tej chwili?

    J.Ś.: No, te wszystkie środowiska, które dzisiaj ogłaszają, że trzeba ograniczać prawa związków zawodowych. Przecież...

    H.S.: Takie głosy padły ze strony Platformy Obywatelskiej na przykład.

    J.Ś.: Na przykład, nie tylko...

    H.S.: Że trzeba pracować nad nową ustawą o związkach zawodowych.

    J.Ś.: Nie tylko, niektórzy pracodawcy. Ale ja zwracam uwagę – uderzanie w związki zawodowe to jest tylko pewne hasło, tak naprawdę to jest uderzanie w prawa pracownicze, w fundamentalne, elementarne prawa. Zresztą według przestrzegania swobód związkowych ocenia się jakość demokracji w danym kraju. Uderzając w te uprawnienia, niszczy się państwo obywatelskie. A więc to jest zagrożenie wręcz dla rozwoju kraju. Ja tu nie chcę epatować jakimiś wielkimi...

    J.U.: Panie przewodniczący, a mają prawo do demonstrowania na przykład przed domem premiera przez trzy dni?

    J.Ś.: Panie redaktorze, też żeby nie było żadnych niedomówień. W tej konkretnej sprawie koledzy ze Stoczni Gdańskiej nie konsultowali tej sprawy, tej akcji ani z Zarządem Regionu, ani tym bardziej z Komisją Krajową, to była wyłącznie ich suwerenna decyzja, ich własna.

    H.S.: Potępia pan to?

    J.Ś.: Nie, proszę mnie nie wciągać w tego rodzaju teksty. Więc właśnie to, co dla mnie jest największym szokiem i zdumieniem, to to, że Polska, że my wszyscy, ci wszyscy obrońcy prywatności, obrońcy zasad nie pochylili się nad problemem, tylko zaczęto urządzać sąd nad ludźmi. Więc chciałbym, żebyśmy w Polsce rozwiązywali problemy, dostrzegali, że ludzie mają problemy, żebyśmy nie winili ludzi, pracowników, że mają problemy. Koledzy ze Stoczni Gdańskiej obawiają się o swoją przyszłość, mają do tego podstawy. Zresztą w ogóle to nasze święto dzisiejsze jest bardzo w cieniu, jest w cieniu tych problemów przemysłu stoczniowego.

    H.S.: No właśnie, chciałem pana o to jeszcze na koniec zapytać. Wierzy pan w szczęśliwy koniec, jeśli chodzi o przyszłość stoczni w Szczecinie i Gdyni?

    J.Ś.: Panie redaktorze, ja nie dopuszczam myśli, że dzisiaj ogromny wysiłek i trud w budowanie siłę naszych ojców, dziadów, w siłę polskiego przemysłu okrętowego, polskiej gospodarki morskiej miało się obrócić wniwecz. To w ogóle nie mieści mi się w głowie, nie przyjmuję takiej sytuacji, w końcu nie będę opuszczał rąk.

    H.S.: Czyli fundusz katarski kupi stocznie.

    J.Ś.: Słucham?

    H.S.: Fundusz katarski kupi stocznie.

    J.Ś.: Nie wiem, czy akurat fundusz katarski, który okazuje się iluzją, iluzją, którą budował między innymi minister skarbu, premier. Na tej też formule budował pewne nadzieje i obietnice, wprowadzał w błąd ludzi. I bardziej mnie oburza ta sytuacja niż to, co robili koledzy ze Stoczni Gdańskiej.

    J.U.: Panie przewodniczący, bardzo dziękujemy za rozmowę i za wizytę w Sygnałach Dnia. Janusz Śniadek, Przewodniczący NSZZ Solidarność.

    (J.M.)