Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 22.09.2009

Komisja śledcza ds. przewlekłości sprawy śmierci B. Blidy?

Trzeba będzie zbadać, jak nie przez komisję śledczą, to w wyniku jakichś innych działań poselskich, dlaczego to tak długo trwa.

  • Grzegorz Ślubowski: Moim gościem jest Stanisław Rydzoń, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej i członek prawniczych komisji w sejmie, tak chyba mogę powiedzieć, panie pośle?

    Stanisław Rydzoń: Tak, bo jestem członkiem wszystkich komisji prawniczych.

    G.Ś.: Witamy serdecznie.

    S.R.: Serdecznie witam.

    G.Ś.: Panie pośle, dzisiaj Gazeta Wyborcza przytacza wyniki ekspertyzy kryminalistycznej i zgodnie z tym artykułem w gazecie odciski palców na broni, z której miała być zastrzelona Barbara Blida, zostały starte. Gazeta sugeruje, że to może świadczyć o tym, że Blida zginęła w trakcie szamotaniny, a nie w trakcie samobójstwa. Jak pan odebrał ten artykuł w Wyborczej?

    S.R.: Panie redaktorze, przeczytałem dzisiaj ten artykuł i chcę powiedzieć, że jakieś przeczucie miałem 2 lata temu, kiedy dowiedziałem się, że Barbara Blida zginęła, że jej śmierć jest nie do końca taka transparentna i niewyjaśnione są przyczyny tej śmierci. I chcę powiedzieć, że tezy, które postawione są w artykule dzisiaj Gazety Wyborczej odpowiadają temu, co ja sobie kiedyś myślałem. I w dalszym ciągu uważam, a jeszcze wręcz nawet ten artykuł utwierdził mnie, że tutaj nieczysta jest rola funkcjonariuszy ABW, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

    G.Ś.: Ale co? Że funkcjonariusze kłamią? Ponieważ zeznania były inne.

    S.R.: Istnieje komisja śledcza w sejmie, która wyjaśnia te sprawy. Nie czuwam na bieżąco nad wyjaśnieniami poszczególnych świadków przed tą komisją, niemniej ten artykuł zawiera tezy, które wydaje się są do udowodnienia i które są prawdopodobne. Jest tu kilka tez i nie wiem, czy przejdziemy od razu już do omawiania tych tez, czy też...

    G.Ś.: Generalnie tezy są takie, że to zostało wszystko tak naprawdę sfingowane, że była szamotanina, funkcjonariusze ABW czy funkcjonariuszka, która tam miała być z panią Blidą, nie dopilnowała tego, że była broń, no i w trakcie szamotaniny pani minister Blida zginęła, tak można powiedzieć.

    S.R.: No więc właśnie. Mamy tutaj kilka tez. Pierwsza teza – tutaj redaktorzy tego artykułu, bo tutaj są dwie osoby, stwierdzają, że nie wiadomo, dlaczego, nie ma żadnych dowodów na pobranie odcisków palców z pistoletu. Co się okazało? Okazało się, że zniknęły odciski, broń była absolutnie wyczyszczona. To jest pierwsza sprawa. To jest po prostu niepojęte dla ludzi, którzy mają do czynienia z tego typu sprawami.

    G.Ś.: Znaczy wie pan, tylko że to są cały czas hipotezy też. Pani posłanka Beata Kempa, która jest członkinią komisji ws. Barbary Blidy, dzisiaj oceniając ten artykuł, powiedziała, że to są medialne rewelacje, które nie mają pokrycia w faktach. Dopóki nie znamy tej ekspertyzy, to ja myślę, że pan jako prawnik też, no, powinien być bardziej wstrzemięźliwy tutaj w ocenach. No bo my oceniamy jakby publicystyczny artykuł, te oskarżenia są bardzo mocne, no ale też musimy powiedzieć, że może się okazać tak, że one nie do końca mają potwierdzenie w faktach.

    S.R.: Panie redaktorze, ja jestem, owszem, prawnikiem, ale jednocześnie byłem posłem, który w latach 2001–2005 byłem kolegą z ław poselskich pani Barbary Blidy. W związku z tym również troszeczkę emocjonalnie działam. Nadto pochodzę z terenu nieodległego od miejsca zamieszkania pani Barbary Blidy. Niemniej zwykle jest tak, że jeśli ktoś posługuje się bronią, to zostają jakiekolwiek odciski palców albo osoby, która dokonała samobójstwa, albo osoby, która ten pistolet przeniosła w inne miejsce, a tu jest stwierdzenie, że mąż pani Barbary Blidy przenosił do umywalki ten pistolet, i wreszcie ewentualnie jakieś odciski palców innych osób. Tymczasem się okazuje, że broń jest idealnie czyściusieńka, sanitarnie wyczyszczona jest. W związku z tym oznacza to, że mogły być jakieś działania, żeby wyeliminować jeden z dowodów.

    Jest następna teza. Otóż następna teza jest taka, że najprawdopodobniej musiała być szamotanina między panią Barbarą Blidą a funkcjonariuszką ABW i w wyniku tej szamotaniny nastąpił wystrzał. Ta teza ma związek z pierwszą. Chodziło o to, żeby nie wyszło... tak zakładają autorzy tego artykułu, żeby nie wyszło, że agenci ABW wpadli w panikę. W panikę wpadli, po prostu nie wiedzieli, co zrobić w tym momencie. Mieli aresztować panią Barbarę Blidę, tymczasem ona umarła, zginęła. I jeśli to się stało w wyniku szamotaniny, no to logiczną rzeczą jest ewentualnie (przepraszam, ciągle zakładam tylko, jest to hipoteza), że trzeba było ten pistolet wyczyścić. Taka teza wynika... takie wnioski wynikają z tego artykułu.

    G.Ś.: Tak, a z kolei artykuł jest napisany na podstawie jakiejś ekspertyzy kryminalistycznej, której nie znamy. W każdym razie jedno jest pewne – ta śmierć jest cały czas bardzo zagadkowa. I to, co mi się w tej chwili nasuwa, to takie pytanie, może nie do pana bardziej, ale jednak też: dlaczego to aż dwa lata trwa to śledztwo? To bardzo długo.

    S.R.: No i właśnie tutaj, panie redaktorze, ja ostatnio w sejmie mówiłem na temat afery Fritzla w Austrii – w ciągu pięciu dni został skazany człowiek na dożywocie i to za straszne przestępstwa. A tutaj dwa lata bada się coś, co stało się w jednym pomieszczeniu, między dwoma osobami. Nawiasem mówiąc, pan redaktor mi podpowiedział tutaj. Faktycznie tę sprawę trzeba będzie zbadać, jak nie przez komisję śledczą, to w wyniku jakichś innych działań poselskich, autentycznie, dlaczego to tak długo trwa? Może chodzi o to... Choć trudno mówić o sprawach politycznych, ponieważ PiS już nie rządzi, w tej chwili rządzi Platforma z PSL–em. W związku z tym faktycznie tę sprawę należy zbadać, dlaczego tak długo to trwa.

    G.Ś.: A może politycy sami są zainteresowani tym, żeby takie komisje śledcze istniały, funkcjonowały, może właśnie samo istnienie komisji śledczych to jest metoda na wypromowanie się polityków? Pan był w komisji Rywina, pan wie, jak to też działa. Teraz jest też kilka komisji śledczych. To jest znakomite miejsce do promocji.

    S.R.: Gdyby tak miało być, to polityka byłaby straszną rzeczą. Ja uważam, że chyba tak nie jest, to jest niemożliwe, żeby po prostu próbować na nieszczęściu takim wypromować swoją osobę. Nie, nie, nie wierzę w to.

    G.Ś.: Ja panu przeczytam fragment bloga Leszka Millera, byłego przewodniczącego SLD, który też odnosi się w jakimś sensie do pani Barbary Blidy. Leszek Miller na wieść o pomyśle teoretycznym sojuszu medialnego SLD–PiS napisał: „Proponuję moim byłym kolegom, aby wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim w asyście Zbigniewa Ziobro i delegacji Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach złożyli wieniec na grobie Barbary Blidy”. Co pan na to?

    S.R.: Pan premier tutaj...

    G.Ś.: Bardzo mocne słowa.

    S.R.: Tak. Pan premier wypowiedział tutaj bardzo mocne słowa, ale tu trzeba rozdzielić dwie sprawy. Ja byłem na pogrzebie pani poseł Barbary Blidy, tam przemawiał również premier Miller. To jest jeden element. Ona była kiedyś bliską jego współpracownicą. W związku z tym to jest element emocjonalny, odczuciowy. Natomiast w polityce życie bardzo szybko idzie do przodu i nie można powiedzieć, że w jakimś zakresie nie da się współpracować. Ja panu, panie redaktorze, powiem, że w ostatnim okresie czasu jakiekolwiek weto przyjmiemy czy odrzucimy, jesteśmy skazani od razu na krytykę, że albo współpracujemy z Platformą, albo współpracujemy z PiS-em. W związku z tym postanowiliśmy robić to, co jest dobre dla naszej partii, dla naszego elektoratu. Nie przejmować się tym, co inni mówią. W związku z tym traktuję wypowiedź pana premiera jako wypowiedź emocjonalną, wypowiedź związaną z jego przeżyciami związanymi między innymi z aferą Rywina i z okresem, kiedy on był premierem. Natomiast ileś lat minęło do przodu i w związku z tym będą pewne sprawy, jak socjalne rzeczy, gdzie mamy wiele wspólnego z PiS-em, choćby w tym przypadku sprawy medialne. Ale będą i inne sprawy, jak na przykład moje sprawy, kodeks karny, zaostrzenie polityki i tak dalej, i tak dalej, gdzie z PiS-em zdecydowanie się nie zgadzamy.

    G.Ś.: No to á propos tych pana spraw, jak to pan powiedział, SLD poprze weto prezydenta w sprawie rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego?

    S.R.: Tak, w tej sprawie wypowiedział się zresztą już pan Tomasz Kalita, nasz rzecznik medialny, prasowy. Myśmy już w 2004 roku przygotowali projekt... w 2003 roku, jeszcze minister Kulczyk, przygotowaliśmy projekt rozdzielenia tych dwóch funkcji i w bieżącej kadencji, jeszcze w okresie LiD–u poseł Widacki był reprezentantem kolejnego projektu. I ten projekt... ta ustawa, która została uchwalona 28 sierpnia br. ona właśnie jest między innymi na bazie naszego projektu i projektu rządowego. My byliśmy zdecydowanie zwolennikami rozdzielenia tych funkcji. A na taką decyzję o rozdzieleniu wpłynęły dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Otóż wówczas w imię walki z układem spowodowano rzeczy nieodwracalne, jeśli chodzi o upolitycznienie prokuratury. I dlatego ta ustawa jest niezbędna. I stąd weto prezydenta odrzucimy.

    G.Ś.: No a sprawa tajemniczej śmierci Barbary Blidy miejmy nadzieję, że zostanie wyjaśniona.

    S.R.: Chciałbym po prostu państwu życzyć, żeby to zostało wyjaśnione. Ja osobiście byłbym szczęśliwy, bo to była naprawdę wielka tragedia, wielka tragedia była. I życzmy sobie tego.

    G.Ś.: Stanisław Rydzoń, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dziękuję bardzo.

    S.R.: Dziękuję uprzejmie.

    (J.M.).