Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 28.09.2009

Powyborcze pole do zabiegów o korektę niemieckiej polityki

Gorące uczucia w relacjach z Rosją żywiła FDP; nowy koalicjant CDU traktuje je bardziej pragmatycznie, stąd pewne pole dla polskiej dyplomacji.

  • Wiesław Molak: W naszym studiu Paweł Zalewski, europoseł z Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

    Paweł Zalewski: Dzień dobry.

    Henryk Szrubarz: Panie pośle, polskie i francuskie władze wspólnie stoją w obronie Romana Polańskiego. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uzgodnił z szefem francuskiej dyplomacji, że wystąpią do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ale kilka minut temu słuchał pan relacji naszego korespondenta z Waszyngtonu Marka Wałkuskiego; z tej relacji wynika jasno: wszelkiego rodzaju zabiegi, apele skierowane czy to do prezydenta Stanów Zjednoczonych, czy do gubernatora Kalifornii, będą bezskuteczne.

    P.Z.: Z punktu widzenia prawnego sprawa jest jednoznaczna, niemniej Roman Polański jest polskim obywatelem i polskie państwo może rozważyć możliwość wystąpienia do prezydenta amerykańskiego czy do odpowiednich władz Stanów Zjednoczonych z apelem o ułaskawienie. Cała ta sprawa ma wiele wątków, pokazuje siłę prawa amerykańskiego.

    H.S.: Ale apel o ułaskawienie może być jedynie skuteczny wtedy, kiedy zapadnie wyrok.

    P.Z.: No, ja nie chcę wchodzić w szczegóły prawne, tutaj powinni się wypowiedzieć specjaliści. I rozumiem, że może chodzić...

    H.S.: Ale wydaje się, że specjaliści, zwłaszcza krajowi, nie znają się dokładnie chyba na prawie amerykańskim.

    P.Z.: Tym bardziej ja nie chcę się wypowiadać na ten temat. Rozumiem, że sprawa jest rozstrzygana przez prawo amerykańskie. Tam ta kwestia zdaje się, że jest jednoznaczna, natomiast... Zresztą sprawy wielu gwiazd amerykańskich pokazują, iż amerykański wymiar sprawiedliwości nie dzieli ludzi na lepszych bądź gorszych, chociażby kwestia Michaela Jacksona, sprawy, które miał przed sądem amerykańskich, czy różnych celebrytów amerykańskich też to pokazują. Dla nas jest to rzecz bardzo przykra, dlatego że Roman Polański jest wielkim polskim reżyserem, zasłużonym, trudno sobie wyobrazić kino bez jego wspaniałych filmów. Natomiast ja traktuję tę kwestię w sposób następujący: to jest polski obywatel i polskie państwo może rozważyć wystąpienie w jego obronie.

    H.S.: Mieliśmy do czynienia z incydentem w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o zespół Zakopawer, który nie został wpuszczony na koncerty już umówione, dlatego że nie miał odpowiednich wiz, miał wizy turystyczne. Sprawa o tyle dziwna, że część przecież zespołu wcześniej wylądowała w Chicago bez żadnych problemów z taką samą wizą.

    P.Z.: To znowu pokazuje, iż Amerykanie są bardzo czasami szczegółowi i drobiazgowi, no ale takie mają przepisy, takie mają prawo. Dla mnie ta kwestia pokazuje bezsensowność obrotu wizowego pomiędzy Ameryką a Polską. Wiadomo przecież, że zespół Zakopawer nie pojechał tam do pracy na czarno, miał umówione koncerty, wszyscy o tym wiedzieli. Sądzę, że czas najwyższy, aby ta sprawa wiz została poruszona. Zresztą niedługo będzie, bo...

    H.S.: Panie pośle, tylko słyszymy o tym już od, no, dobrych 20 lat, że czas najwyższy, żeby ta sprawa wiz...

    P.Z.: No tak. I to jest ten moment, w którym ta sprawa będzie...

    H.S.: ...do Stanów Zjednoczonych została rozwiązana.

    P.Z.: ...wróci, dlatego że w październiku będzie taki... to jest koniec roku budżetowego amerykańskiego, w którym te kwestie będą ponownie rozpatrzone, mianowicie będzie analizowana powtórnie kwestia odmów wniosków wizowych dla Polaków, która stanowi pewien wyznacznik dla władz amerykańskich odnośnie uruchomienia dla Polski programu bezwizowego. Mam nadzieję, że w tej sprawie w tym roku będzie miał miejsce postęp. Ale jestem bardzo ostrożny, no bo widać, iż...

    W.M.: Taką nadzieję mamy od wielu, wielu lat.

    P.Z.: No tak. I widać, że tutaj Amerykanie jakoś niespecjalnie chcą wyjść naprzeciw naszym relacjom, bo to nie jest tylko kwestia naszych interesów, to jest także kwestia interesów amerykańskich.

    H.S.: A czy Unia Europejska i Parlament Europejski, którego zresztą pan jest członkiem, nie mógłby jakoś silniej i jednym frontem nacisnąć na administrację Stanów Zjednoczonych? Bo skoro w polityce zagranicznej Ameryka traktuje Unię Europejską jako jeden organizm, vide na przykład dyskusje o tarczy antyrakietowej i o nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, to dlaczego nie pójść za ciosem i do końca?

    P.Z.: Unia Europejska występowała na nasz wniosek w tej sprawie...

    H.S.: Bezskutecznie.

    P.Z.: ...kilkakrotnie bezskutecznie, dlatego też, że możliwości nacisku na Stany Zjednoczone w tej sprawie są niewielkie. Ale ja uważam, że kropla drąży skałę. Ale też przyznajmy, iż ta kwestia dzisiaj ma już inne znaczenie niż 10 lat temu, dzisiaj Polacy jeżdżą częściej do Europy. Wydaje mi się, że w dalszym... znaczy w tym momencie zniesienie wiz jest już bardziej interesem amerykańskim z punktu widzenia państwowego niż polskim, chociaż mam świadomość, że dla bardzo wielu rodzin Polaków, którzy pracują czy mieszkają w Stanach Zjednoczonych, to jest duży problem.

    H.S.: W sprawie Romana Polańskiego czy w sprawie incydentu z zespołem Zakopawer interweniowały i interweniują polskie władzy czy przedstawiciele polskich władz, ale odbijają się na razie od ściany. Czy to...?

    P.Z.: Bo to jeszcze nie są sprawy polityczne, które mogłyby być załatwiane na zasadzie porozumienia pomiędzy władzami, pomiędzy polskim prezydentem a amerykańskim prezydentem.

    H.S.: Ale czy tego rodzaju reakcje – bezskuteczne – przedstawicieli polskich władz nie będą owocowały spadkiem prestiżu naszych władz, jeżeli się te działania okażą bezskuteczne, jeżeli tylko i wyłącznie będziemy głośno protestować i...?

    P.Z.: Jeżeli to będą działania dobrze umotywowane, jeżeli to będą działania pozostające w pewnej logice porządku prawnego amerykańskiego, to sądzę, że nie, ale to jest kwestia, powtarzam raz jeszcze, bardzo poważnego rozpatrzenia. To, czego ja bym bardzo unikał, to uczynienia z tych kwestii, które jednak mają charakter prawny, przecież widać wyraźnie, jaki sprzeciw ta sprawa budzi w Stanach Zjednoczonych, w środowiskach opiniotwórych, kwestia Polańskiego chociażby, prawda, czy także sprawa wiz dla Polaków. Natomiast powtarzam raz jeszcze: nie czyńmy z tego sprawy stricte politycznej.

    W.M.: Panie pośle, Niemcy wybrali. Dla nas co to oznacza? Niewiele się zmieni w naszych stosunkach a Niemcami?

    P.Z.: Ja sądzę, że ten kurs, który realizuje Angela Merkel od początku swojej kadencji, cztery lata temu który rozpoczęła, będzie kontynuowany. To jest kurs na współpracę z Polską, to jest kurs na integrację europejską, ale także to jest kurs na zacieśnianie relacji z Rosją. W tej ostatniej sprawie niewątpliwie bardzo takie gorące uczucia żywiła socjaldemokracja niemiecka, FDP, nowy koalicjant CDU traktuje te sprawy bardziej pragmatycznie, stąd być może powstaje pewne pole dla polskiej dyplomacji, aby wyjść po raz kolejny z naszymi racjami do niemieckiego partnera i wznowić działanie polegające na tym, aby Niemcy w pewnym stopniu skorygowali swoją politykę. Ale jeżeli chodzi o kwestię stosunków niemiecko–rosyjskich, ja sądzę, że co do jakości one pozostaną takie same, natomiast kwestia stopnia, czyli będą trochę mniej żarliwe, mniej gorliwe, to może ulec zmianie.

    W.M.: Panie pośle, a nasze wybory – kiedy powinny się odbyć? Wiosną 2011 roku? Podobno ostateczny termin osobiście wskaże premier Donald Tusk.

    P.Z.: No, to jest kwestia porządku prawnego w Polsce. Wybory zgodnie z kalendarzem powinny odbyć się jesienią, ale z drugiej strony pamiętamy o tym, że sytuacja wewnętrzna w kraju może wpłynąć na jakość naszego przywództwa w Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że to półrocze, kiedy będziemy kierowali Unią Europejską to jest niezwykle ważny dla nas okres...

    H.S.: Powinniśmy mieć spokój.

    P.Z.: ...i nie powinniśmy go stracić. I powinniśmy mieć spokój. To znaczy ja powiem w ten sposób: jeżeli dałoby się przeprowadzić wybory zgodnie z porządkiem kalendarza i w taki sposób, aby nie zakłóciły one naszej prezydencji, to byłbym zwolennikiem utrzymania kalendarza. Ale sądzę, że rzeczywiście trzeba zastanowić się nad tym, jak uniknąć potencjalnych perturbacji, ponieważ polityka w Polsce jest znacznie bardziej gorąca niż wymaga tego przewodnictwo w Unii Europejskiej.

    H.S.: I rację mogą mieć ci, którzy mówią, że te wybory przedterminowe mogą być nawet w przyszłym roku?

    P.Z.: Nie wiem, nie sądzę, wydaje mi się, że nie ma takiego powodu, bo to rzeczywiście wymagałoby jakiejś sytuacji nadzwyczajnej i rząd ma wystarczającą większość. I jeżeli jeszcze Platforma wygra wybory prezydenckie, no to będzie mogła swobodnie rządzić, a więc tutaj kwestia pragmatyki rządzenia nie będzie wskazywała na to, aby zrobić wcześniejsze wybory. Ja raczej bym wskazywał na trzymanie się kalendarza i takie porozumienie z opozycją, które by prowadziło do niezakłócania w trakcie wyborów prezydencji. To jest możliwe pod warunkiem tego, że wszyscy staną na wysokości zadania.

    W.M.: Bardzo dziękujemy za rozmowę. Paweł Zalewski, europoseł, Platforma Obywatelska, w Sygnałach Dnia.

    P.Z.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)