Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.07.2009

Nie było zgody Obamy na przehandlowanie tarczy

Ten swoisty taki paraszantaż powieść się nie mógł. I dobrze z punktu widzenia naszego interesu i z punktu widzenia bezpieczeństwa w Europie.

Jakub Urlich: W Sygnałach Dnia Paweł Zalewski, europoseł Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry.

Paweł Zalewski: Dzień dobry.

Wiesław Molak: Dzień dobry, panie pośle. We wszystkich gazetach na pierwszych stronach o tym, co się działo na Kremlu wczoraj. Czy Obama przehandluje tarczę za lepsze relacje z Rosją?

P.Z.: No, widać, że nie, dlatego że Rosjanom zależało, aby deklaracja amerykańska o rezygnacji z instalacji elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach znalazła się w deklaracji, która została wczoraj podpisana. Amerykanie się na to nie zgodzili. I słusznie, bo nie mieli takiego powodu, dlatego że na redukcji głowic nuklearnych, czego dotyczy właśnie ta deklaracja, zależy zarówno Amerykanom, jak i Rosjanom. To są bardzo duże koszty, aby utrzymać tak gigantyczny arsenał i w sprawności, i w bezpieczeństwie. A więc ten swoisty taki paraszantaż powieść się nie mógł. I dobrze z punktu widzenia naszego interesu i z punktu widzenia bezpieczeństwa w Europie.

J.U.: Ale Rosjanie, jak pisze dzisiejszy dziennik Polska, nie dali zielonego światła żadnemu z projektów Stanów Zjednoczonych, a jedynie zgodzili się na dalsze negocjacje, czyli przeciąganie tych spraw w nieskończoność. No i komentarz jest taki, że budowa tarczy w Polsce i Czechach jest odłożona.

P.Z.: Może będzie tak, że Amerykanie nie będą podejmowali jakichś decyzji do momentu zakończenia negocjacji nad nowym traktatem o ograniczeniu ilości głowic nuklearnych strategicznych, natomiast w moim przekonaniu nie zrezygnują z tego programu i nie zrezygnowali. Zresztą powiedział to sam Obama. Natomiast sygnały, które wysyłał wczoraj prezydent amerykański, mówiąc o prawie Gruzji do suwerenności, także dzisiaj spotykając się z opozycją w Rosji, wskazują na to, że Amerykanie chcą nowego otwarcia w relacjach z Rosjanami, ale nie na prawach rosyjskich, nie na zasadach, które chce realizować Putin z Miedwiediewem.

W.M.: Wszyscy zgodnie mówią: „Barack Obama i Dimitrij Miedwiediew przypadli sobie do gustu, nowa era w stosunkach Stany Zjednoczone – Rosja”. Czy pan się z tym zgadza?

P.Z.: Nie sądzę, aby to była nowa era. Wydaje się, że to wielkie otwarcie amerykańskie na Rosję, wielkie otwarcie, które doszło po wyborach Obamy... w wyborze Obamy, tak naprawdę nie dało Amerykanom jakichś wielkich konkretów. Rosjanie utrzymali swoje stanowisko w sprawie Iranu i tutaj nie będą bardziej współpracować z Amerykanami. Kontynuują również swoją politykę budowania strefy wpływów w Europie Wschodniej, w Azji Centralnej. Tak więc sądzę, że to jest taki moment na refleksję w administracji amerykańskiej i zastanowienie się nad tym, czy ta retoryka i gotowość otwarcia rzeczywiście przyniosła jakieś efekty.

W.M.: Jak w tym wszystkim powinna ustawić się Polska?

P.Z.: No, przede wszystkim powinna zabiegać o to, aby być wiarygodnym sojusznikiem w ramach NATO, żeby propozycje dotyczące budowania bezpieczeństwa w Europie były korzystne dla naszych partnerów, ale także powinna bardzo silnie wspierać demokrację, gospodarkę rynkową w Europie Wschodniej, w Azji Centralnej. No, w tym sensie być partnerem polityki amerykańskiej i naszych partnerów z Unii Europejskiej.

J.U.: A to zbliżenie Rosji i Stanów Zjednoczonych co oznacza dla Gruzji? Bo stosunki tych dwóch państw po tym ataku sprzed roku, po tej wojnie były zamrożone. Teraz, jeżeli się ocieplają, no to Gruzini mogą na tym niezbyt skorzystać.

P.Z.: No ale właśnie ta deklaracja Obamy o potrzebie poszanowania suwerenności Gruzji...

J.U.: Czy to jednak nie są tylko słowa?

P.Z.: To są słowa, ale słowa czasami w polityce są ważne. Pytanie: jaka jest determinacja amerykańska, aby tę suwerenność faktycznie gruzińską zachować? Wydaje się, że dzisiaj Rosjanie dostali sygnał, iż wszelka próba dalszej presji na Gruzję, na przykład polegająca na próbach zmiany ekipy rządzącej metodami niedemokratycznymi, że jednak tego typu polityka może zakończyć się dla Rosjan niekorzystnie, że Amerykanie mogą wyciągnąć w tych kategoriach, które są dzisiaj stosowane i możliwe w świecie, na przykład w kwestiach handlowych, poważne konsekwencje.

W.M.: A jaka powinna być polityka Unii Europejskiej między Rosją a Stanami Zjednoczonymi?

P.Z.: Ameryka jest naturalnym partnerem dla Unii Europejskiej w skali globalnej. I z drugiej strony również Unia Europejska jest najbliższym partnerem Stanów Zjednoczonych i to buduje przestrzeń do współpracy. Powinniśmy współpracować w stabilizowaniu sytuacji w Europie Wschodniej. To jest bardzo istotna kolejna kwestia – Amerykanie mam wrażenie, że czasami lepiej rozumieją niż Europejczycy, mianowicie w budowaniu bezpieczeństwa energetycznego, współpracy w imporcie gazu i ropy na przykład z Zakaukazia czy krajów Azji Centralnej. Mówiąc krótko, powinniśmy być partnerami amerykańskimi w tym wszystkim, co buduje stabilizację w rejonie naszego bliskiego sąsiedztwa, także na Bliskim Wschodzie. To jest kolejny obszar współpracy bardzo istotny.

J.U.: Panie pośle, wygląda na to, że Jerzy Buzek, no, jeszcze nie wiemy, czy będzie przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, ale na pewno będzie kandydatem chadeków.

P.Z.: Dzisiaj o godzinie 3 będą miały miejsce wybory w Europejskiej Partii Ludowej, partii chadeckiej, największej partii w Unii Europejskiej...

J.U.: Wyniki są przesądzone?

P.Z.: Wyniki są przesądzone, nie ma innego kandydata. Ale również po wczorajszym porozumieniu chadeków i socjalistów w Parlamencie Europejskim można powiedzieć, że wybór Jerzego Buzka na tę pierwszą część kadencji Parlamentu Europejskiego na szefa Parlamentu jest też przesądzony.

J.U.: To też za tydzień, prawda? Mniej więcej.

P.Z.: Za tydzień, 14 lipca w Strasburgu.

W.M.: Kto będzie szefem Komisji Europejskiej?

P.Z.: Komisji Europejskiej? No, to jest dobre pytanie, dlatego że to wczorajsze porozumienie nie zawiera takiej deklaracji i informacji, tutaj nie ma porozumienia. Wcześniej było tak, że chadecy, czyli moja partia w Parlamencie Europejskim, deklarowała poparcie dla Martina Schulza, szefa socjalistów, w zamian za poparcie socjalistów dla Barroso. Ta kwestia dzisiaj jest w zawieszeniu. Socjaliści grają, chcą zapewne ugrać jak najwięcej przy definiowaniu, wyznaczaniu kandydata na szefa Komisji. Mam nadzieję, że ta kwestia się rozstrzygnie dosyć szybko. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy przez kilka miesięcy funkcjonowali w sytuacji takiej, w której nie będziemy wiedzieli, kto od nowego roku będzie szefem Komisji. Bo wiadomo, że do końca tego roku szefem Komisji będzie Barroso.

W.M.: A co możemy jeszcze ugrać właśnie w Komisji Europejskiej? Jakiego komisarza nam dadzą?

P.Z.: Znaczy to nie jest tak, że nam dadzą. To my będziemy w tym momencie w tej puli, która będzie to rozgrywała. I tutaj chodzi nam o to, aby to była ważna komisja gospodarcza. To jest racjonalne z punktu widzenia interesów naszego kraju na najbliższe 5 lat. Natomiast ta rozgrywka będzie możliwa dopiero wówczas, kiedy będzie znane nazwisko przyszłego szefa Komisji, bo to z nim w dużej mierze będą toczyły się rozmowy. A więc czasami, jak to mówi opozycja, że my uzyskaliśmy stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego, w zamian za co zrezygnowaliśmy z jakiegoś ważnego komisarza, no to to są wszystko bajki, bowiem poważne rozmowy na ten temat, na temat Komisji, obsady Komisji Europejskiej, czyli tych ministerstw europejskich, nie mogły się jeszcze po prostu rozpocząć.

J.U.: A jak pan odniesie się do tych komentarzy, które mówią, że owszem, ewentualne zajęcie przez Jerzego Buzka stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego to jest sukces, ale głównie prestiżowy?

P.Z.: To nie jest sukces wyłącznie prestiżowy, dlatego że szef Parlamentu Europejskiego jest partnerem w rozmowach dla szefa Komisji, czyli tego premiera europejskiego, oraz dla każdego kraju, który sprawuje prezydencję europejską. A więc jest to sytuacja, w której w różnego rodzaju rozmowach, które toczone są non stop, premier Jerzy Buzek, a w przyszłości szef Parlamentu Europejskiego, będzie mógł przedstawiać punkt widzenia, który w dużej mierze motywowany jest znajomością realiów polskich czy realiów Europy Środkowej. To jest wielka nasza przewaga.

W.M.: Panie pośle, jest pan w Polskim Radiu. Co będzie dalej z Polskim Radiem?

P.Z.: Mam nadzieję, że – jak już wieledziesiąt lat – będzie ono pełniło swoją publiczną misję tak dobrze, jak ją pełni dzisiaj.

J.U.: Ale za co? Potrzebne są pieniądze.

P.Z.: To jest, oczywiście, problem i ta ustawa, która dzisiaj jest u pana prezydenta, stwarza możliwości finansowania właśnie misji publicznej, natomiast... I co jest problemem, ja rozumiem, mediów publicznych – Polskiego Radia i Telewizji – nie daje żadnych gwarancji. Ja nie jestem specjalistą od mediów, mnie się trudno na temat się wypowiadać, ale mogę powiedzieć tak: rozumiem argumenty ze strony menadżerów polskich mediów, którzy mówią, że istotne są pieniądze, potrzebne są pieniądze, potrzebne są pewne gwarancje finansowe. No, każda firma, prowadząc działalność, takich gwarancji oczekuje. Ja rozumiem doskonale te argumenty, ale rozumiem także argument premiera, który mówi, że w warunkach bardzo trudnych budżetowych, trudno jest stworzyć sytuację taką, w której wyróżnia się jakąś firmę, przyznając jej gwarancje, gdy inne ich nie posiadają. No ale cóż, poczekamy na decyzję pana prezydenta, jak on się do tej kwestii odniesie, i wówczas będziemy mieli pełną jasność, co dalej.

J.U.: Bardzo dziękujemy. Gość Sygnałów Dnia: Paweł Zalewski, europoseł Platformy Obywatelskiej.

P.Z.: Dziękuję serdecznie.

J.U.: Dziękujemy.

(J.M.)